wtorek, 28 stycznia 2014

Informacja

Hej :)
Niestety nowy rozdział pojawi się najwcześniej w weekend :( Mam już połowę, ale chwilowo jestem u babci i zapomniałam zgrać go sobie na USB, a nie ma mi kto tego przesłać. Ale czekajcie cierpliwie! :)
Całusy,
Olga

czwartek, 16 stycznia 2014

Rozdział czternasty

___________________________________________________________________________________

WIELKI POWRÓT
___________________________________________________________________________________

ZAGLĄDAJCIE NA FEJSIE, BY BYĆ NA BIEŻĄCO: LINK
___________________________________________________________________________________


- Cześć! – usłyszałam głos blondyna. Brzmiał radośnie, jednak wiedziałam, że od czasu, gdy zobaczył Iris z Zayn’em jego stosunek do niej nieco się zmienił. Starał się ograniczyć swoje kontakty z nią, lecz nie przesadnie, by się nie zorientowała.
- Hej – odpowiedziałyśmy równocześnie.
- Trochę tu sztywno, nie? Przydałoby się trochę rozkręcić towarzystwo – wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Zgadzam się z nim! – Nagle pojawił się obok nas Harry.
- A gdzie Liam? – spytałam.
- Musiał uspokoić Tomlinsonów, bo zaczynało się robić gorąco – zaśmiał się. – Choć ich bójka pewnie urozmaiciłaby nieco imprezę. Co to w ogóle za muzyka? Do tego nie da się tańczyć.
- Spokojnie, załatwiłem to – mrugnął do nas Niall.
- Co masz na myśli? – Zdziwiłam się.
- DJ to mój kumpel, więc powiedziałem mu, żeby nieco zmienił klimat.
W tym momencie w głośnikach rozbrzmiała zupełnie nowa piosenka. Nie kojarzyłam jej, lecz już pierwsze dźwięki zachęcały do tańca.
- Chodź, Grace! – Harry pociągnął mnie na środek sali.
Złapał moje ręce i zaczął się ruszać w rytm muzyki. Starałam się wpasować, choć nigdy nie byłam wybitna w spontanicznym tańcu, aczkolwiek  jakiejś tragedii nie było. Obróciłam się nieco, by zmienić nasze ustawienie. Teraz mogłam dobrze wiedzieć Iris i Niall’a. Stali jeszcze i rozmawiali, lecz po chwili dziewczyna zaczęła ciągnąć go w stronę parkietu. Chłopak protestował, jednak ostatecznie dał za wygraną. Zaczęłam się rozglądać za Zayn’em, jednak nigdzie go nie widziałam.
Przy następnej piosence pary tańczyły coraz bardziej energicznie i rozpoczęły się wymiany partnerów. Najpierw tańczyłam z James’em, z którym miałam biologię, potem z jednym z najmłodszych uczniów naszej szkoły, aż w końcu skończyłam u boku Niall’a. Uśmiechnęłam się, jednak chłopak nie odwzajemnił tego gestu.
- Coś się stało? – spytałam.
- Spytałem Iris, czy przyszła sama. Odpowiedziała, że nie, ale nie wymieniła nikogo. Przyszła tu z Malik’iem, prawda?
Momentalnie uśmiech zniknął z mojej twarzy, a zamiast tego pojawił się na niej grymas.
- Tak – skinęłam, wiedząc, że kłamanie nie ma sensu.
Chłopak nic nie odpowiedział, a resztę piosenki przetańczyliśmy bez rozmowy.
- Przepraszam, ale ja już spadam – odezwał się, gdy utwór dobiegł końca.
- Niall, proszę cię. Nie pozwól, by to zepsuło ci wieczór.
- Naprawdę nie mam ochoty zobaczyć ich razem. Pa – rzucił, po czym skierował się w stronę wyjścia.
Zauważyłam, że Iris podąża za nim. Zatrzymała chłopaka i zaczęła coś mówić, ale on tylko bąkał jakieś krótkie odpowiedzi. Widziałam, że Niall próbuje odejść, jednak dziewczyna nie przestawała mówić.
Nagle obok nich pojawił się Zayn i objął Iris w talii. „Ty gnido”, pomyślałam sobie. Niall znowu podjął próbę odejścia i tym razem dziewczyna go nie zatrzymała. Przyglądałam się całemu zajściu, zastanawiając się, czy rozmawiali o czymś ważnym.
- Nie stercz tu tak, bo ktoś cię staranuje – usłyszałam głos za sobą.
Odwróciłam się i ujrzałam uśmiechniętego chłopaka w stroju Scooby’ego Doo.
- Coś się stało? – kąciki jego ust lekko opadły.
- Nie – odparłam, choć wiedziałam, że na mojej twarzy nadal widnieje grymas. – Po prostu Niall stwierdził, że nie chce mu się już tu siedzieć.
- Nie dziwię się. Jest raczej kiepsko.
- Więc czemu nadal tu jesteś? – zmarszczyłam brwi, niezadowolona, że tak krytykuje.
- Szczerze? Jedyne, co mnie tu trzyma to ty – kąciki jego ust znów uniosły się najwyżej jak mogły.
Tym razem odwzajemniłam uśmiech.
- Może zabawimy się gdzie indziej? – wymownie poruszył brwiami.
- Co masz na myśli? – zdziwiłam się.
- Znam fajny klub, w którym teraz jest impreza. Co ty na to, żebyśmy się tam przeszli?
Musiałam przyznać, że propozycja była kusząca, jednak pewna myśl nie dawała mi spokoju.
- Nie mogę zostawić Iris z Zaynem – oznajmiłam.
- Grace, rozumiem, że on nie jest odpowiednim chłopakiem, ale twoja obecność nic nie zmienia. Zresztą, Faith tu będzie.
Zastanowiłam się jeszcze chwilę i ostatecznie stwierdziłam, że chłopak ma rację. Gdy Iris się na coś uprze nikt nie wybije jej tego z głowy.
- Daj mi chwilę – rzuciłam na odchodnym.
Szukanie Faith nie zajęło mi dużo czasu, oczywiście była przy bufecie.
- Ale jak to wychodzisz? – spytała, gdy oznajmiłam jej swoje zamiary. – Dokąd?
- Nie wiem, Harry zna jakieś fajne miejsce. Zostaniesz i będziesz mieć Iris na oku?
- Jasne, już ja się nią zajmę – puściła mi oko. – Baw się dobrze. Pa!
- Papa!
Wróciłam do Harry’ego, po czym razem udaliśmy się do wyjścia.

***

- Harry, nie pójdę tam w tym stroju! – zbulwersowałam się, gdy byliśmy już w jego domu.
- Ale to też jest impreza z przebraniami – tłumaczył po raz kolejny.
- Jakoś ty zmieniłeś ciuchy!
- Porównaj sobie mój strój z twoim. Scooby Doo w klubie, serio? Zresztą, teraz też będę ucharakteryzowany. Właściwie liczę w tym na twoją pomoc.
- To znaczy? – uniosłam brew.
- Pomaluj mnie na jakiegoś zombie, albo coś w tym stylu.
- No dobra – uległam.
Dał mi jakieś halloweenowe kosmetyki, po czym całkiem nieźle wykonałam swoje zadanie. Poprawiłam jeszcze bandaże, które się odwinęły i byliśmy gotowi do wyjścia.
- Tylko nie wróćcie zbyt późno, Harry, bo rodzice Grace pewnie będą się martwić – pouczyła nas mama lokatego przy wyjściu.

***
Klub był bardzo zatłoczony, ale nie ma się co dziwić w halloweenowy wieczór. Rzeczywiście, wszyscy byli w przebraniach, więc ja i Harry nie wyróżnialiśmy się jakoś szczególnie. Całe szczęście, bo obawiałam się, że wyjdziemy na idiotów.
Dużo tańczyliśmy, ale zupełnie na trzeźwo. Harry chciał coś kupić, ale mu się nie udało. Widocznie bardzo dbali tu o przepisy i o opinię poważnego klubu.
Nie miałam pojęcia, co się szykuje, gdy odeszłam na chwilę od Harry’ego w poszukiwaniu toalety.
W środku była ogromna kolejka, więc trochę to zajęło. Kiedy w końcu wyszłam, zaczęłam się przepychać wśród ludzi w kierunku miejsca, gdzie zostawiłam Styles’a. Gdy byłam już niedaleko nagle ktoś złapał mnie za rękę.
- Co jest? – zdziwiłam się i natychmiastowo zamarłam, gdy zobaczyłam, kto mnie trzyma.
Jamie.
- Puszczaj mnie! – krzyknęłam, szarpiąc się.
- Grace, uspokój się, proszę! Chcę tylko porozmawiać!
- Nie mam zamiaru z tobą rozmawiać! Odwal się! – nareszcie udało mi się wyszarpnąć rękę.
Biegiem rzuciłam się w najbardziej zatłoczoną część klubu, by nie mógł mnie znaleźć. Gdy byłam pewna, że nie ma go już w moim pobliżu, zaczęłam szukać Harry’ego. Wróciłam do miejsca, w którym zostawiłam Styles’a, lecz jego już tam nie było. Krążyłam, szukając chłopaka z loczkami.
Nagle ponownie poczułam, jak ktoś zaciska palce na mojej ręce.
- Puszczaj! – znów zaczęłam się szarpać.
- Grace, spokojnie!
Jednak tym razem ten głos był inny i podziałał na mnie kojąco. Przestałam się szarpać, gdyż osobą przede mną był Harry.
- Możemy stąd iść? – poprosiłam ze łzami w oczach.
- Co się stało? – zdziwił się.
- Proszę – powiedziałam, gdy pierwsze łzy zaczęły wydostawać się z moich oczu.
Skinął głową i już nie zadawał więcej pytań. Objął mnie i poprowadził do wyjścia. Modliłam się, by Jamie nie stanął nam na drodze. Na szczęście udało nam się go ominąć.
Gdy czekaliśmy na taksówkę żadne z nas się nie odzywało. Harry nadal trzymał rękę na mojej talii, kilka razy mnie przytulił, co było bardzo miłym gestem. Jednak ciężko mi było się uspokoić. Jamie był ostatnią osobą, jaką miałam ochotę widzieć. Gdy w końcu udało mi się zapomnieć o tamtej nocy, nagle pojawił się on. Cóż za złośliwość losu.
Poczułam ulgę, kiedy taksówka w końcu zatrzymała się przed moim domem. Harry odprowadził mnie pod drzwi, a ja przytuliłam go na pożegnanie.
- Pa – rzuciłam, odwracając się już w kierunku drzwi, jednak chłopak mnie zatrzymał.

- Trzymaj się – uśmiechnął się pokrzepiająco. – I pamiętaj, że możesz na mnie liczyć – po tych słowach dał mi buziaka w policzek i odszedł.
_______________________________________________________________

W końcu jest.
Nie do końca taki, jakbym chciała, ale cieszę się, że w ogóle go w końcu napisałam :)
Przerwa bardzo długa.. Przepraszam, nie miałam weny. Za każdym razem, kiedy próbowałam pisać miałam po prostu blokadę..
Dużo się u mnie zmieniło i mam nadzieję, że nie wpłynie to niekorzystnie na: mój sposób pisania/tematykę/podejście do niektórych spraw itp., ale gdybyście zauważyły znaczącą różnicę, która wydaje się Wam być problemem, proszę dajcie znać ;)
Co ile będą rozdziały? Nie mam pojęcia. Jestem w liceum, więc muszę skupiać się przede wszystkim na nauce. Będę pisać tak często, na ile mi czas pozwoli (ale pamiętajcie, że mam też życie prywatne).
Wiem, że są osoby, które wciąż czekają na ten rozdział. To Im go dedykuję. Dziękuję Wam.
Jeśli chcecie - zostawcie komentarz, serio doceniam, że komuś chciało się kliknąć te kilka, czy kilkanaście literek ;) Aczkolwiek nie jest to żaden przymus.
Co do strony na fejsie: z góry piszę, bo wiem, że wielu ludzi ma tendencję do czepiania się wszystkiego. To nie jest fanpage mojej osoby. To po prostu zbiór informacji na temat moich opowiadań.
Do napisania, mam nadzieję, że już niedługo ;)
Całusy,
Olga