czwartek, 10 lipca 2014

Rozdział piętnasty

Gdy się obudziłam na zegarku widniała godzina 12:42, jednak nie czułam się wypoczęta. Początek nocy był dla mnie ciężki. Nie umiałam zasnąć, a w moim umyśle ciągle rozgrywała się scena z klubu. Powtarzałam w myślach, że nie powinnam zaprzątać sobie niepotrzebnie głowy, lecz nie przynosiło to żadnych efektów.
Sięgnęłam ręką po telefon na szafce i zauważyłam, że dostałam sms’a. Kliknęłam „wyświetl”, a moim oczom ukazała się treść wiadomości:

Harry
:)

Tylko tyle. Zwykła minka, nic poza tym. A jednak… Podziałało to na mnie kojąco i sprawiło, że automatycznie się uśmiechnęłam. Kliknęłam odpisz, po czym wpisałam „:))”.  Nie musiałam długo czekać na odpowiedź, gdyż już po chwili usłyszałam dźwięk sms’a.

Harry
Może się dziś spotkamy? :)

Moje palce natychmiast zaczęły wystukiwać odpowiedź:

Może spacer za pół godziny? :)

Harry
Wpadnę po Ciebie xx

Wygrzebałam się z łóżka i udałam do łazienki, by doprowadzić się do porządku. Przepłukałam twarz zimną wodą, po czym otarłam ją lekko ręcznikiem i spojrzałam w lustro. Wzrok miałam smutny i zgaszony, a pod oczami widniały cienie, które były owocem nieprzespanej nocy.
„Nie przejmuj się tak”, pomyślałam, by dodać sobie otuchy. Jednak dobrze wiedziałam, że nie umiem się nie przejmować. Pomimo, że nasz związek trwał zaledwie trzy miesiące, Jamie był ważną częścią mojego życia przez ponad pół roku – bo tak długo musiał się starać, abym w końcu została jego dziewczyną. Gdy byliśmy razem, wątpiłam, że uda nam się być ze sobą już zawsze… Lecz nie sądziłam, że nasze relacje skończą się tak nagle i w tak okrutny sposób. Przecież nie zasłużyłam sobie na to, by mnie tak potraktował… By zrobił sobie przerwę na inną, kiedy ja chwilowo mu się znudziłam…
„Dość!”, zganiłam się w myślach. „Teraz musisz się wyszykować na spacer z porządnym kolesiem”, postanowiłam.
Chwila. Porządnym? W sumie, skąd miałam mieć taką pewność…? Harry wydawał się być uroczy i troskliwy, to fakt. „Ale Jamie też taki był”, przeszło mi przez myśl. W tej chwili poczułam się kompletnie zagubiona, bo właśnie traciłam wiarę w chłopaka, który ostatnio był moją nową nadzieją.
„Jak możesz porównywać Harry’ego z Jamie’m?”, skarciłam samą siebie. „Styles uratował ci życie, które chciałaś sobie odebrać przez tego debila Jamie’ego. Czy Harry zasłużył sobie na porównywanie z kimś takim?”.
- Nie – odpowiedziałam sobie na głos, po czym ponownie zabrałam się za poranną toaletę.

***
Dokładnie w chwili, gdy odstawiłam talerz ze śniadania do zmywarki, usłyszałam dzwonek do drzwi.
- To do mnie! – krzyknęłam, zatrzymując siostrę, która już szła, by otworzyć.
- Wychodzisz na długo? – z salonu usłyszałam głos mamy.
- Na jakąś godzinę.
- O trzeciej jesteśmy umówieni na obiad z potencjalnym współpracownikiem taty i jego rodziną. Bądź w domu najpóźniej pół godziny przed, dobrze?
- Dobrze! – krzyknęłam, przekręcając zamek w drzwiach.
- Cześć – przywitał się Harry, z nieodłącznym uśmiechem na twarzy.
Zamknęłam za sobą drzwi, po czym w odpowiedzi rzuciłam mu się na szyję. Po prostu poczułam taką potrzebę. Jego widok mnie cieszył i działał kojąco.
- No już, już! Ja też cieszę się, że cię widzę – zaśmiał się lekko. – A więc, gdzie chciałabyś się przejść?
- Gdzieś niedaleko, tylko po okolicy, bo muszę wrócić za jakąś godzinę.
- A mogę wiedzieć czemu? – spytał, gdy ruszyliśmy. – Może spotykasz się ze swoim kandydatem numer dwa?
- Nie, głupku – szturchnęłam go w żebra. – Idziemy na obiad z rodziną potencjalnego współpracownika taty.
- Widzę, że szykuje się gruba biba!
- Jasne – parsknęłam śmiechem. – Te obiady są zawsze takie nudne… W sumie nie rozumiem, po co rodzice nas do tego zmuszają, mogliby przecież iść sami. Ale mama zawsze powtarza, że tak po prostu wypada – wywróciłam oczami. – Jedyny plus jest taki, że możemy sobie dobrze zjeść.
- W takim razie moim zdaniem warto – uśmiechnął się. – Dobra wyżerka to podstawa dobrze przeżytego życia!
- Naprawdę, to twój największy życiowy cel? – zaśmiałam się ponownie.
- Do niedawna byłaś nim jeszcze ty, ale zostałaś już skreślona z mojej listy, jako ukończona misja.
Spojrzałam na niego zagubiona, gdyż te słowa przypomniały mi moje dzisiejsze wątpliwości, co do tego, czy Harry rzeczywiście jest porządnym facetem.
- Ej, co jest? – natychmiast się zorientował. – Grace, ja tylko sobie żartuję. Uśmiechnij się!
Zrobiłam, o co prosił, lecz było to nieco wymuszone. Chłopak zauważył to i westchnął.
- Co stało się wczoraj w klubie? – spytał ostrożnie.
Milczałam. Przypomniałam sobie jak beznadziejnie czułam się po tym wydarzeniu. To był cios z przeszłości. Przeszłości, o której udało mi się już nie myśleć… A która postanowiła o sobie przypomnieć.
- Jeśli nie chcesz to nie mów, uszanuję to. Ale chcę, żebyś wiedziała, że po prostu martwię się o ciebie – mówiąc to, złapał mnie delikatnie za rękę.
Wzięłam głęboki oddech, po czym odezwałam się:
- Kiedy wracałam z toalety nagle ktoś złapał mnie za rękę.
- To byłem ja – skinął.
- Nie. Ciebie spotkałam później. Najpierw… – urwałam.
- Najpierw…? – ścisnął mocniej mą dłoń, by dodać mi sił.
Ponownie wzięłam głęboki oddech, aż wreszcie wyrzuciłam to z siebie:
- Najpierw spotkałam Jamie’ego.
Harry starał się udawać niewzruszonego, lecz zauważyłam, że kąciki jego ust lekko zadrżały.
- Złapał mnie za rękę. Gdy tylko zauważyłam, kto mnie trzyma, zaczęłam się wyrywać i krzyczeć, żeby mnie puścił. On nie słuchał. Mówił coś, że chce tylko ze mną porozmawiać. Wtedy znów zaczęłam krzyczeć – przerwałam, by przełknąć ślinę. – W końcu udało mi się wyrwać. Pobiegłam w najbardziej zatłoczoną część klubu, a kiedy miałam pewność, że go zgubiłam, poszłam cię szukać.
- I wtedy, to ja znalazłem ciebie – uśmiechnął się pokrzepiająco.
W odpowiedzi lekko kiwnęłam głową, po czym wbiłam wzrok w ziemię. Nagle chłopak zatrzymał się. Stanął naprzeciwko, delikatnie podniósł mi podbródek i spojrzał na mnie z ciepłem, bijącym z jego szmaragdowych oczu. Patrzył tak przez chwilę, po czym objął mnie i przyciągnął do siebie.
- Jesteś bezpieczna – szepnął.
W odpowiedzi ja również go objęłam, wdzięczna za to, jak się mną przejmuje. Lecz po chwili mój mózg zaczął przetwarzać jego słowa.
- Chodzi po prostu o to, – odezwałam się, odsuwając się lekko, by móc na niego spojrzeć. – że to było nagłe zderzenie z przeszłością, z którą teraz będę musiała się zmierzyć. Po prostu nie wiem, czy jestem na to gotowa. Myślałam, że mam to już za sobą…
- Nie ty, będziesz musiała się zmierzyć, lecz my. Jestem z tobą – posłał mi ciepły uśmiech.
- Przepraszam, ale to jest coś, z czym muszę się sama uporać. Nie chodzi o ciebie, bo naprawdę doceniam to, jak mnie wspierasz – odwzajemniłam uśmiech, który na moje słowa, zdążył już zniknąć z tej pięknej twarzy. – Po prostu muszę udowodnić przed samą sobą, że jestem silna i sama potrafię sobie z tym poradzić. Już wystarczająco nawaliłam, tuż po tamtej imprezie – zaśmiałam się lekko, wspominając moje pierwsze spotkanie ze Styles’em.
- No zgoda – chłopak uległ. – Ale obiecaj, że jeśli coś pójdzie serio nie tak, to zwrócisz się do mnie jako pierwszego.
- Obiecuję.
- Na mały paluszek?
- Na mały paluszek! – powiedziałam, krzyżując swój palec z jego.
- Pamiętaj, że to najświętsza przysięga i nie wolno jej złamać!
- Zapamiętam – odpowiedziałam ze śmiechem.

***
Wbiegłam do domu jak burza, wiedząc, że jestem spóźniona i jeśli zaraz nie będę gotowa, to rodzice mnie zabiją.
- Grace, miałaś być o wpół do! – usłyszałam krzyk mamy z kuchni, podczas gdy biegłam już po schodach.
- Tylko się przebiorę i już schodzę! – odkrzyknęłam.
Na szczęście wyszykowałam się odpowiednio na spacer z Harry’m, więc teraz nie musiałam się martwić o makijaż, czy włosy. Błyskawicznie ściągnęłam z siebie jeansy, T-shirt i bluzę, rzucając wszystko w kąt pokoju. Wyciągnęłam z szafy moją ulubioną spódniczkę, w kobaltowym kolorze, z wysokim stanem. Chwilę namęczyłam się, szukając do niej bluzki, lecz nareszcie znalazłam ją na drugim końcu szafy. Ubrałam się ostrożnie, starając się uniknąć efektu siana w stodole na mojej głowie. Zarzuciłam żakiet na ramiona, zgarnęłam z biurka kopertówkę i wrzuciłam do niej telefon, po czym prędko zbiegłam na dół.
- Jestem gotowa! – oznajmiłam wszem i wobec.
- Nareszcie, Grace! Nie rozumiesz, że jeśli się spóźnimy, to będę mieć beznadziejny start? – tata wyglądał na zestresowanego.
Przepchnęłam się między rodziną, by dostać się do szafki z butami. Ubrałam moje ulubione szpilki, po czym zaczęłam swoją (już tradycyjną w tej sytuacji) śpiewkę:
- Nie rozumiem, po co w ogóle ciągniecie tam mnie i Trinę. Przecież…
- Tak po prostu wypada – ojciec uciął krótko.
Wywróciłam oczami słysząc po raz kolejny to samo wytłumaczenie.
- Tam, gdzie jedziemy, podają sushi – usłyszałam głos mamy.
- KTÓRA PIERWSZA PRZY SAMOCHODZIE, TA SIEDZI Z PRZODU! – krzyknęłam, czym prędzej wybiegając z domu.
„Jak ja KOCHAM sushi!”, pomyślałam, lokując się na miejscu obok kierowcy.

***
Restauracja, w której mieliśmy spędzić dzisiejsze popołudnie okazała się być jedną z tych, w których serwują jedzenie z najróżniejszych zakątków świata. Tak więc, miałam okazję zjeść nie tylko moje ukochane sushi, lecz także spróbować różnych dziwactw! Oczywiście, wszystko na koszt rodziców! „Czy ten dzień mógł być lepszy?”, pomyślałam.
Wnętrze było bardzo eleganckie, urządzone z klasą i bez przepychu. Ściany były pomalowane na miodowy kolor z licznymi białymi zdobieniami, które przypominały orientalne symbole. Na każdym stoliku paliły się niewielkie świeczki, dodające magii temu miejscu.
- Czy mają państwo rezerwację? – usłyszałam głos kelnerki stojącej przy wejściu.
- Tak, na nazwisko Sweeney – odpowiedział ojciec.
Kobieta sprawdziła nas na swojej liście, po czym poprosiła, byśmy poszli za nią. Zostawiła nas przy stoliku w samym rogu sali, informując, że zaraz przyniesie nam menu.
- No i gdzie ten twój współpracownik? Zdaje się, że mówiliście, że się spóźnimy? – spytałam, zadowolona z siebie, bo szczerze mówiąc sama wierzyłam, że przeze mnie nie zdążymy.
- Cicho, Grace. Już tu idą – ojciec skarcił mnie szeptem, po czym podniósł się na przywitanie.
Trina, mama i ja poszłyśmy w jego ślady, lecz nie zdążyłam się jeszcze wyprostować, gdy moje oczy wytrzeszczyły się z zaskoczenia. Po ułamku sekundy zaczęły jednak ciskać piorunami w kierunku jednej osoby.
Oto przede mną, wraz ze swoimi rodzicami, stał Zayn Malik.

________________________________________________________________

Wczoraj w końcu, po bardzo długim czasie weszłam na maila, by sprawdzić, czy dostałam ważną wiadomość. Zamiast tego zauważyłam komentarz z tego bloga. I po prostu nie mogłam uwierzyć... że ktoś nadal czeka. To mnie naprawdę zszokowało. Postanowiłam się zawziąć i coś napisać. Tak oto, dzisiaj prezentuję przed Wami ten rozdział. Jestem z niego zadowolona :)
Natomiast nie jestem zadowolona z mojego zaniedbania. Przepraszanie Was po raz kolejny nie ma sensu, dopóki nie naprawię swoich błędów. Nie chciałam, nie zamierzałam znów zaniedbać tego bloga i Was. Zaraz po dodaniu 14. rozdziału zabrałam się za ten. Ale pojechałam na ferie, zapomniałam zgrać sobie na USB pierwszą połowę rozdziału i tak oto odkładałam to na powrót, aż w końcu zapomniałam... Czy teraz uda mi się doprowadzić tę historię do końca? Nie wiem. Nie chcę Was okłamywać, więc szczerze mówię, że nie wiem. Mam w głowie zarys, jak to wszystko się potoczy, ale czy tym razem w końcu odpowiednio przyłożę się do pisania...?
Mam nadzieję, że kolejny rozdział już wkrótce.
Jeśli ktoś to czyta, proszę dajcie o sobie znać xx
Całusy,
Olga

10 komentarzy:

  1. W końcu się doczekałam :)
    Sama Cię rozumiem, bo od 2 miesięcy odkładam napisanie rozdziału na mojego bloga, więc nie jesteś sama :D
    Nie mogę się doczekać nn <3
    Pozdrawiam, życzę dużo weny i czasu na pisanie,
    Catherine Grande

    http://youaremyhorcrux.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciągle tu jestem i czekam na następny rozdział. Oby był szybciej niż ten ;)

    1dopowiadania.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. W końcu dalsza.część mojego ulubionego opowiadania <3
    Jestem tu cały czas i ciągle czekam na kolejne rozdziały. Mam nadzieję, ze będą pojawiać się szybciej, bo.aż nie mogę.się doczekać.
    No a.rozdział - jak zwykle świetny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. WIĘCEJ HARREGO I GRACE!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak strasznie się cieszę, że powróciłaś... Mam nadzieję, że zostaniesz z nami na dłużej ;)
    Twoje blogi od zawsze należały do moich ulubionych dlatego bardzo się cieszę, że napisałaś kolejny rozdział. Chociaż pewnie mogłabym czekać nawet rok :D
    Rozdział PER-FECT Chociaż myślałam że Grace na tej kolacji/obiedzie spotka Jamie'go więc to mega zaskoczenie że nagle się pojawia Zayn Malik xd
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ;*
    Dużo weny życze
    @Anne_195

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja nadal czytam i nadal czekam, więc nie załamuj się bo nadal są tu osoby, które czekają na rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. ja nadal czekam i bardzo się ciesze z nowego rozdziału! całusy <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Super, kocham twojego bloga i tak się ciesze ze w koncu dodalas ten rozdzial :*
    Harry jest taki kochany dla Grace , taki opiekunczy , zastanawiam się co bedzie z Zaynem *.*- ktorego tez uwielbiam <3
    Zycze weny ,powodzenia w pisaniu i do nastepnego :*

    OdpowiedzUsuń
  9. nadal czekam :)
    Mimo że straciłam zainteresowanie 1D, to dalej ciekawią mnie twoje opowiadania, styl jaki piszesz. Przeczytałam je wszystkie dawno temu, ale dalej mi się podobają ;) i mam nadzieje, że będziesz jeszcze pisać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc ja też już tak nie "wariuję" na punkcie 1D (co nie zmienia faktu, że nadal jestem Directioner - uwielbiam chłopców, przede wszystkim z sentymentu do nich i ich muzyki), ale nadal kocham pisać, a z pisaniem o 1D mam maaasę cudownych wspomnień :')
      Cieszę się, że moje opowiadania nadal wzbudzają zainteresowanie i bardzo dziękuję za wsparcie xx

      Usuń