Gdy się obudziłam na zegarku
widniała godzina 12:42, jednak nie czułam się wypoczęta. Początek nocy był dla
mnie ciężki. Nie umiałam zasnąć, a w moim umyśle ciągle rozgrywała się scena z
klubu. Powtarzałam w myślach, że nie powinnam zaprzątać sobie niepotrzebnie
głowy, lecz nie przynosiło to żadnych efektów.
Sięgnęłam ręką po telefon na
szafce i zauważyłam, że dostałam sms’a. Kliknęłam „wyświetl”, a moim oczom
ukazała się treść wiadomości:
Harry
:)
Tylko tyle. Zwykła minka, nic
poza tym. A jednak… Podziałało to na mnie kojąco i sprawiło, że automatycznie
się uśmiechnęłam. Kliknęłam odpisz, po czym wpisałam „:))”. Nie musiałam długo czekać na odpowiedź, gdyż
już po chwili usłyszałam dźwięk sms’a.
Harry
Może się dziś spotkamy? :)
Moje palce natychmiast zaczęły
wystukiwać odpowiedź:
Może spacer za pół godziny? :)
Harry
Wpadnę po Ciebie xx
Wygrzebałam się z łóżka i udałam do
łazienki, by doprowadzić się do porządku. Przepłukałam twarz zimną wodą, po
czym otarłam ją lekko ręcznikiem i spojrzałam w lustro. Wzrok miałam smutny i
zgaszony, a pod oczami widniały cienie, które były owocem nieprzespanej nocy.
„Nie przejmuj się tak”,
pomyślałam, by dodać sobie otuchy. Jednak dobrze wiedziałam, że nie umiem się
nie przejmować. Pomimo, że nasz związek trwał zaledwie trzy miesiące, Jamie był
ważną częścią mojego życia przez ponad pół roku – bo tak długo musiał się
starać, abym w końcu została jego dziewczyną. Gdy byliśmy razem, wątpiłam, że
uda nam się być ze sobą już zawsze…
Lecz nie sądziłam, że nasze relacje skończą się tak nagle i w tak okrutny
sposób. Przecież nie zasłużyłam sobie na to, by mnie tak potraktował… By zrobił
sobie przerwę na inną, kiedy ja chwilowo mu się znudziłam…
„Dość!”, zganiłam się w myślach. „Teraz
musisz się wyszykować na spacer z porządnym
kolesiem”, postanowiłam.
Chwila. Porządnym? W sumie, skąd
miałam mieć taką pewność…? Harry wydawał się być uroczy i troskliwy, to fakt. „Ale
Jamie też taki był”, przeszło mi przez myśl. W tej chwili poczułam się
kompletnie zagubiona, bo właśnie traciłam wiarę w chłopaka, który ostatnio był
moją nową nadzieją.
„Jak możesz porównywać Harry’ego
z Jamie’m?”, skarciłam samą siebie. „Styles uratował ci życie, które chciałaś
sobie odebrać przez tego debila Jamie’ego. Czy Harry zasłużył sobie na
porównywanie z kimś takim?”.
- Nie – odpowiedziałam sobie na
głos, po czym ponownie zabrałam się za poranną toaletę.
***
Dokładnie w chwili, gdy
odstawiłam talerz ze śniadania do zmywarki, usłyszałam dzwonek do drzwi.
- To do mnie! – krzyknęłam,
zatrzymując siostrę, która już szła, by otworzyć.
- Wychodzisz na długo? – z salonu
usłyszałam głos mamy.
- Na jakąś godzinę.
- O trzeciej jesteśmy umówieni na
obiad z potencjalnym współpracownikiem taty i jego rodziną. Bądź w domu
najpóźniej pół godziny przed, dobrze?
- Dobrze! – krzyknęłam,
przekręcając zamek w drzwiach.
- Cześć – przywitał się Harry, z
nieodłącznym uśmiechem na twarzy.
Zamknęłam za sobą drzwi, po czym
w odpowiedzi rzuciłam mu się na szyję. Po prostu poczułam taką potrzebę. Jego
widok mnie cieszył i działał kojąco.
- No już, już! Ja też cieszę się,
że cię widzę – zaśmiał się lekko. – A więc, gdzie chciałabyś się przejść?
- Gdzieś niedaleko, tylko po
okolicy, bo muszę wrócić za jakąś godzinę.
- A mogę wiedzieć czemu? –
spytał, gdy ruszyliśmy. – Może spotykasz się ze swoim kandydatem numer dwa?
- Nie, głupku – szturchnęłam go w
żebra. – Idziemy na obiad z rodziną potencjalnego współpracownika taty.
- Widzę, że szykuje się gruba
biba!
- Jasne – parsknęłam śmiechem. –
Te obiady są zawsze takie nudne… W sumie nie rozumiem, po co rodzice nas do
tego zmuszają, mogliby przecież iść sami. Ale mama zawsze powtarza, że tak po
prostu wypada – wywróciłam oczami. – Jedyny plus jest taki, że możemy sobie
dobrze zjeść.
- W takim razie moim zdaniem warto
– uśmiechnął się. – Dobra wyżerka to podstawa dobrze przeżytego życia!
- Naprawdę, to twój największy
życiowy cel? – zaśmiałam się ponownie.
- Do niedawna byłaś nim jeszcze
ty, ale zostałaś już skreślona z mojej listy, jako ukończona misja.
Spojrzałam na niego zagubiona,
gdyż te słowa przypomniały mi moje dzisiejsze wątpliwości, co do tego, czy
Harry rzeczywiście jest porządnym facetem.
- Ej, co jest? – natychmiast się
zorientował. – Grace, ja tylko sobie żartuję. Uśmiechnij się!
Zrobiłam, o co prosił, lecz było
to nieco wymuszone. Chłopak zauważył to i westchnął.
- Co stało się wczoraj w klubie?
– spytał ostrożnie.
Milczałam. Przypomniałam sobie jak
beznadziejnie czułam się po tym wydarzeniu. To był cios z przeszłości.
Przeszłości, o której udało mi się już nie myśleć… A która postanowiła o sobie
przypomnieć.
- Jeśli nie chcesz to nie mów,
uszanuję to. Ale chcę, żebyś wiedziała, że po prostu martwię się o ciebie –
mówiąc to, złapał mnie delikatnie za rękę.
Wzięłam głęboki oddech, po czym
odezwałam się:
- Kiedy wracałam z toalety nagle
ktoś złapał mnie za rękę.
- To byłem ja – skinął.
- Nie. Ciebie spotkałam później.
Najpierw… – urwałam.
- Najpierw…? – ścisnął mocniej mą
dłoń, by dodać mi sił.
Ponownie wzięłam głęboki oddech,
aż wreszcie wyrzuciłam to z siebie:
- Najpierw spotkałam Jamie’ego.
Harry starał się udawać
niewzruszonego, lecz zauważyłam, że kąciki jego ust lekko zadrżały.
- Złapał mnie za rękę. Gdy tylko
zauważyłam, kto mnie trzyma, zaczęłam się wyrywać i krzyczeć, żeby mnie puścił.
On nie słuchał. Mówił coś, że chce tylko ze mną porozmawiać. Wtedy znów
zaczęłam krzyczeć – przerwałam, by przełknąć ślinę. – W końcu udało mi się
wyrwać. Pobiegłam w najbardziej zatłoczoną część klubu, a kiedy miałam pewność,
że go zgubiłam, poszłam cię szukać.
- I wtedy, to ja znalazłem ciebie
– uśmiechnął się pokrzepiająco.
W odpowiedzi lekko kiwnęłam
głową, po czym wbiłam wzrok w ziemię. Nagle chłopak zatrzymał się. Stanął
naprzeciwko, delikatnie podniósł mi podbródek i spojrzał na mnie z ciepłem,
bijącym z jego szmaragdowych oczu. Patrzył tak przez chwilę, po czym objął mnie
i przyciągnął do siebie.
- Jesteś bezpieczna – szepnął.
W odpowiedzi ja również go
objęłam, wdzięczna za to, jak się mną przejmuje. Lecz po chwili mój mózg zaczął
przetwarzać jego słowa.
- Chodzi po prostu o to, –
odezwałam się, odsuwając się lekko, by móc na niego spojrzeć. – że to było
nagłe zderzenie z przeszłością, z którą teraz będę musiała się zmierzyć. Po
prostu nie wiem, czy jestem na to gotowa. Myślałam, że mam to już za sobą…
- Nie ty, będziesz musiała się zmierzyć, lecz my. Jestem z tobą – posłał mi ciepły uśmiech.
- Przepraszam, ale to jest coś, z
czym muszę się sama uporać. Nie chodzi o ciebie, bo naprawdę doceniam to, jak
mnie wspierasz – odwzajemniłam uśmiech, który na moje słowa, zdążył już zniknąć
z tej pięknej twarzy. – Po prostu muszę udowodnić przed samą sobą, że jestem
silna i sama potrafię sobie z tym poradzić. Już wystarczająco nawaliłam, tuż po
tamtej imprezie – zaśmiałam się lekko, wspominając moje pierwsze spotkanie ze
Styles’em.
- No zgoda – chłopak uległ. – Ale
obiecaj, że jeśli coś pójdzie serio nie tak, to zwrócisz się do mnie jako
pierwszego.
- Obiecuję.
- Na mały paluszek?
- Na mały paluszek! – powiedziałam,
krzyżując swój palec z jego.
- Pamiętaj, że to najświętsza
przysięga i nie wolno jej złamać!
- Zapamiętam – odpowiedziałam ze
śmiechem.
***
Wbiegłam do domu jak burza,
wiedząc, że jestem spóźniona i jeśli zaraz nie będę gotowa, to rodzice mnie
zabiją.
- Grace, miałaś być o wpół do! –
usłyszałam krzyk mamy z kuchni, podczas gdy biegłam już po schodach.
- Tylko się przebiorę i już
schodzę! – odkrzyknęłam.
Na szczęście wyszykowałam się
odpowiednio na spacer z Harry’m, więc teraz nie musiałam się martwić o makijaż,
czy włosy. Błyskawicznie ściągnęłam z siebie jeansy, T-shirt i bluzę, rzucając
wszystko w kąt pokoju. Wyciągnęłam z szafy moją ulubioną spódniczkę, w kobaltowym
kolorze, z wysokim stanem. Chwilę namęczyłam się, szukając do niej bluzki, lecz
nareszcie znalazłam ją na drugim końcu szafy. Ubrałam się ostrożnie, starając
się uniknąć efektu siana w stodole na
mojej głowie. Zarzuciłam żakiet na ramiona, zgarnęłam z biurka kopertówkę i
wrzuciłam do niej telefon, po czym prędko zbiegłam na dół.
- Jestem gotowa! – oznajmiłam wszem
i wobec.
- Nareszcie, Grace! Nie
rozumiesz, że jeśli się spóźnimy, to będę mieć beznadziejny start? – tata wyglądał
na zestresowanego.
Przepchnęłam się między rodziną,
by dostać się do szafki z butami. Ubrałam moje ulubione szpilki, po czym
zaczęłam swoją (już tradycyjną w tej sytuacji) śpiewkę:
- Nie rozumiem, po co w ogóle
ciągniecie tam mnie i Trinę. Przecież…
- Tak po prostu wypada – ojciec uciął
krótko.
Wywróciłam oczami słysząc po raz
kolejny to samo wytłumaczenie.
- Tam, gdzie jedziemy, podają
sushi – usłyszałam głos mamy.
- KTÓRA PIERWSZA PRZY
SAMOCHODZIE, TA SIEDZI Z PRZODU! – krzyknęłam, czym prędzej wybiegając z domu.
„Jak ja KOCHAM sushi!”,
pomyślałam, lokując się na miejscu obok kierowcy.
***
Restauracja, w której mieliśmy
spędzić dzisiejsze popołudnie okazała się być jedną z tych, w których serwują
jedzenie z najróżniejszych zakątków świata. Tak więc, miałam okazję zjeść nie
tylko moje ukochane sushi, lecz także spróbować różnych dziwactw! Oczywiście,
wszystko na koszt rodziców! „Czy ten dzień mógł być lepszy?”, pomyślałam.
Wnętrze było bardzo eleganckie,
urządzone z klasą i bez przepychu. Ściany były pomalowane na miodowy kolor z
licznymi białymi zdobieniami, które przypominały orientalne symbole. Na każdym
stoliku paliły się niewielkie świeczki, dodające magii temu miejscu.
- Czy mają państwo rezerwację? –
usłyszałam głos kelnerki stojącej przy wejściu.
- Tak, na nazwisko Sweeney –
odpowiedział ojciec.
Kobieta sprawdziła nas na swojej
liście, po czym poprosiła, byśmy poszli za nią. Zostawiła nas przy stoliku w
samym rogu sali, informując, że zaraz przyniesie nam menu.
- No i gdzie ten twój współpracownik?
Zdaje się, że mówiliście, że się spóźnimy? – spytałam, zadowolona z siebie, bo
szczerze mówiąc sama wierzyłam, że przeze mnie nie zdążymy.
- Cicho, Grace. Już tu idą –
ojciec skarcił mnie szeptem, po czym podniósł się na przywitanie.
Trina, mama i ja poszłyśmy w jego
ślady, lecz nie zdążyłam się jeszcze wyprostować, gdy moje oczy wytrzeszczyły
się z zaskoczenia. Po ułamku sekundy zaczęły jednak ciskać piorunami w kierunku
jednej osoby.
Oto przede mną, wraz ze swoimi
rodzicami, stał Zayn Malik.
________________________________________________________________
Wczoraj w końcu, po bardzo długim czasie weszłam na maila, by sprawdzić, czy dostałam ważną wiadomość. Zamiast tego zauważyłam komentarz z tego bloga. I po prostu nie mogłam uwierzyć... że ktoś nadal czeka. To mnie naprawdę zszokowało. Postanowiłam się zawziąć i coś napisać. Tak oto, dzisiaj prezentuję przed Wami ten rozdział. Jestem z niego zadowolona :)
Natomiast nie jestem zadowolona z mojego zaniedbania. Przepraszanie Was po raz kolejny nie ma sensu, dopóki nie naprawię swoich błędów. Nie chciałam, nie zamierzałam znów zaniedbać tego bloga i Was. Zaraz po dodaniu 14. rozdziału zabrałam się za ten. Ale pojechałam na ferie, zapomniałam zgrać sobie na USB pierwszą połowę rozdziału i tak oto odkładałam to na powrót, aż w końcu zapomniałam... Czy teraz uda mi się doprowadzić tę historię do końca? Nie wiem. Nie chcę Was okłamywać, więc szczerze mówię, że nie wiem. Mam w głowie zarys, jak to wszystko się potoczy, ale czy tym razem w końcu odpowiednio przyłożę się do pisania...?
Mam nadzieję, że kolejny rozdział już wkrótce.
Jeśli ktoś to czyta, proszę dajcie o sobie znać xx
Całusy,
Olga
W końcu się doczekałam :)
OdpowiedzUsuńSama Cię rozumiem, bo od 2 miesięcy odkładam napisanie rozdziału na mojego bloga, więc nie jesteś sama :D
Nie mogę się doczekać nn <3
Pozdrawiam, życzę dużo weny i czasu na pisanie,
Catherine Grande
http://youaremyhorcrux.blogspot.com/
Ciągle tu jestem i czekam na następny rozdział. Oby był szybciej niż ten ;)
OdpowiedzUsuń1dopowiadania.blogspot.com
W końcu dalsza.część mojego ulubionego opowiadania <3
OdpowiedzUsuńJestem tu cały czas i ciągle czekam na kolejne rozdziały. Mam nadzieję, ze będą pojawiać się szybciej, bo.aż nie mogę.się doczekać.
No a.rozdział - jak zwykle świetny <3
WIĘCEJ HARREGO I GRACE!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńTak strasznie się cieszę, że powróciłaś... Mam nadzieję, że zostaniesz z nami na dłużej ;)
OdpowiedzUsuńTwoje blogi od zawsze należały do moich ulubionych dlatego bardzo się cieszę, że napisałaś kolejny rozdział. Chociaż pewnie mogłabym czekać nawet rok :D
Rozdział PER-FECT Chociaż myślałam że Grace na tej kolacji/obiedzie spotka Jamie'go więc to mega zaskoczenie że nagle się pojawia Zayn Malik xd
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ;*
Dużo weny życze
@Anne_195
Ja nadal czytam i nadal czekam, więc nie załamuj się bo nadal są tu osoby, które czekają na rozdział. :)
OdpowiedzUsuńja nadal czekam i bardzo się ciesze z nowego rozdziału! całusy <3
OdpowiedzUsuńSuper, kocham twojego bloga i tak się ciesze ze w koncu dodalas ten rozdzial :*
OdpowiedzUsuńHarry jest taki kochany dla Grace , taki opiekunczy , zastanawiam się co bedzie z Zaynem *.*- ktorego tez uwielbiam <3
Zycze weny ,powodzenia w pisaniu i do nastepnego :*
nadal czekam :)
OdpowiedzUsuńMimo że straciłam zainteresowanie 1D, to dalej ciekawią mnie twoje opowiadania, styl jaki piszesz. Przeczytałam je wszystkie dawno temu, ale dalej mi się podobają ;) i mam nadzieje, że będziesz jeszcze pisać
Szczerze mówiąc ja też już tak nie "wariuję" na punkcie 1D (co nie zmienia faktu, że nadal jestem Directioner - uwielbiam chłopców, przede wszystkim z sentymentu do nich i ich muzyki), ale nadal kocham pisać, a z pisaniem o 1D mam maaasę cudownych wspomnień :')
UsuńCieszę się, że moje opowiadania nadal wzbudzają zainteresowanie i bardzo dziękuję za wsparcie xx