wtorek, 15 lipca 2014

Rozdział szesnasty

- Grace – usłyszałam pouczający szept mamy. Najwyraźniej zauważyła moją nietypową reakcję.
Spojrzałam mulatowi głęboko w oczy. On również zdziwił się na mój widok, jednak szybko zdołał pohamować wszelkie emocje poza, typową dla niego, obojętnością.
„Uspokój się, Grace. To dla taty ważne spotkanie, nie możesz mu tego zepsuć”, pouczyłam się w myślach. Wzięłam głęboki wdech i wydusiłam „dzień dobry”, gdy ojciec mnie przedstawiał. Postanowiłam kompletnie zignorować obecność Zayn’a, a w razie czego udawać, że go nie znam.
Początek obiadu minął całkiem zwyczajnie, jak inne, na których już byłam. Oczywiście, zamówiłam moje ukochane sushi i to na tym postanowiłam skupić całą swoją uwagę. Zresztą, rozmowa nie była szczególnie ciekawa – ojcowie rozmawiali głównie o biznesie. Później wkręcili również mamy do rozmowy, ale nadal nie było to nic interesującego.
W końcu nadszedł ten okropny moment, kiedy to postanowili wykorzystać swoje dzieci do dalszego ciągnięcia rozmowy.
- Do jakich szkół chodzicie? – spytał nas pan Malik, takim tonem, jakby była to najciekawsza informacja dzisiejszego dnia. Zresztą, może była!
- Newman High School – odparła Trina, zanim wzięła do ust kolejny kęs kurczaka po tajsku.
Przegryzłam kawałek krewetki z ryżem, który właśnie miałam w ustach, by odezwać się bez ryzyka zrobienia wstydu sobie oraz rodzicom. Jednak w chwili, gdy połknęłam jedzenie i miałam zamiar się odezwać, ktoś zrobił to za mnie:
- Grace chodzi ze mną do szkoły – odezwał się Zayn.
W sumie byłam trochę zdziwiona, że zapamiętał moje imię. Nie sądziłam, że interesował go ktokolwiek, poza jego ekipą. Chociaż szczerze mówiąc, wątpiłam, czy pamiętał imiona wszystkich swoich „faneczek”.
Rodzice również się zdziwili, lecz z zupełnie innego powodu – nie rozumieli, dlaczego nie przyznaliśmy się od razu, że się kojarzymy.
- Jakoś nie mieliśmy okazji pogadać w szkole – mulat wzruszył ramionami.
To nasz stolik. Albo grzecznie się stąd wyniesiecie, albo sami się was pozbędziemy.
„Jasne, nie było okazji”, pomyślałam ironicznie, wspominając sytuację ze stołówki sprzed kilku tygodni. Jednak skinęłam głową na znak aprobaty, by móc wreszcie skończyć ten temat.
- Może niedługo uda wam się lepiej poznać, biorąc pod uwagę, że możemy zacząć się regularnie spotykać na obiadach. – Mój tata najwyraźniej uznał to za genialny pomysł.
„BŁAGAM, TYLKO NIE TO”, pomyślałam, przerażona wizją ojca. Po minie Zayn’a domyśliłam się, że właśnie pomyślał to samo.
Na szczęście, reszta obiadu minęła nam bez takich „szalonych” pomysłów. Co nie zmienia faktu, że dorośli za wszelką cenę starali się wzbudzić nasze zainteresowanie rozmową, dlatego często się do nas odnosili, albo poprzez odpowiedni dobór słów zmuszali nas do odezwania się do siebie nawzajem. Oczywiście, nie obejmowało to tylko mnie i Zayn’a, lecz także Trinę. Widziałam, że ją również nuży zachowanie naszych rodziców. Był to choć jeden plus – dzieliłam z kimś swój ból. Niestety, mimo naszego niezadowolenia, musiałyśmy zgrywać przeszczęśliwe, że możemy uczestniczyć w tym spotkaniu. Wszystko dla naszego taty.
„Nawet sushi nie jest tego warte”, pomyślałam.
Poczułam ulgę, gdy kelnerka przyniosła rachunki. To beznadziejne popołudnie nareszcie miało się skończyć. Gdy ojcowie zapłacili, wszyscy zaczęli wstawać od stołu. Rodzice szli przodem, za nimi Trina i ja, a na końcu Zayn. Postanowiłam trochę zwolnić, by wyrównać krok z mulatem.
- Za mało ci mnie jeszcze? – spytał. Zapewne miała to być zaczepka, lecz mnie odpychało wszystko, co mówił.
- Starczy na długi czas – odparłam, po czym zamilkłam na chwilę.
- Więc po co do mnie podeszłaś? – spytał w końcu, przytrzymując mi drzwi wyjściowe.
„Hm, przynajmniej zna jakieś podstawy kultury”, pomyślałam. „Chwila! Podstawy kultury?! Grace, nie daj się zwieść jednym głupim czynem, o którym zapewne by zapomniał, gdyby nie było tu jego rodziców. Pamiętasz stołówkę?”, skarciłam się w myślach.
Nasze rodziny kierowały się już na parking, więc był to najwyższy czas, bym powiedziała to, co męczyło mnie od początku obiadu.
- Jeśli skrzywdzisz Iris, dorwę cię – powiedziałam, najgroźniej jak umiałam.
W tym momencie stało się coś, czego kompletnie się nie spodziewałam. Mulat roześmiał się w głos i nie umiał pohamować tego nagłego napadu śmiechu. Zwrócił tym nawet uwagę naszych rodziców, do tej pory tak bardzo zajętych sobą.
- Co takiego się stało? – spytała pani Malik.
- Nie sądziłem, że Grace jest taką zabawną osobą – odpowiedział jej syn, wycierając łzy z kącików oczu.
- Ja też nie – stwierdził tata szczerze, czym rozbawił rodziców chłopaka. – Opowiedz nam też – poprosił.
- Nie przeglądacie takich stron jak my, więc nie zrozumiecie – zbyłam go.
- Ach, ta młodzież – westchnęła moja mama.
Podczas gdy rodzice wrócili do swojej dyskusji, Zayn przysunął się do mnie z uśmiechem i nadstawił swe usta, tuż nad moim uchem, po czym szepnął:
- Iris jest moja i gówno ci do tego.
Odsunął się ode mnie, nadal się uśmiechając. Wyglądał po prostu na szczęśliwego chłopaka i zapewne tak postrzegała go stojąca obok nas Trina. Jednak ona nie usłyszała tego, co ja.

***
Zwolniłam kroku i przejrzałam się w szybie zamkniętego już sklepu, znajdującego się obok kawiarni „Emily’s”. Poprawiłam włosy, niszcząc inwencję twórczą wiatru, który zarzucił mi każdy kosmyk w inną stronę, niż powinien być.
Jesień była, w moim przekonaniu, najokropniejszą porą roku. Nic, tylko w kółko deszcz, wiatr i chłód. Na dodatek rośliny zrzucające liście od zawsze przypominały mi obumierające istoty. Lecz właśnie dlatego kochałam wiosnę – to, co umarło jesienią, budziło się wtedy do życia. Z kolei zima, pomimo mrozu, kryła w sobie srogie piękno. Świat pokryty śniegiem wyglądał, jakby był przykryty gigantyczną puchową kołdrą, a obumarłe jesienią rośliny zdawały się pod nią spać, czekając na swój czas. Natomiast lato było czasem największej radości i beztroski. Tylko w jesieni nie umiałam znaleźć jej własnego oryginalnego piękna. Oczywiście, opadłe liście tworzyły w parkach niesamowite mozaiki kolorów, lecz najczęściej nie miałam nawet okazji ich podziwiać, ponieważ wolałam chronić się przed deszczem w suchych pomieszczeniach.
„Po prostu nie lubię wilgoci”, pomyślałam, podsumowując swoją refleksję.
Ruszyłam pewnym krokiem w kierunku „Emily’s”. Było sobotnie popołudnie, więc miejsce tętniło życiem z racji, iż była to ulubiona kawiarnia większości nastolatków z okolicy. Zawdzięczała to zapewne niezbyt wysokim cenom, połączonym z dobrą jakością sprzedawanych produktów.
Gdy weszłam, przeleciałam wzrokiem po pomieszczeniu, szukając znajomej twarzy. W końcu ją odnalazłam, po prawej stronie kawiarni, blisko lady.
- Hej – przywitałam się z chłopakiem, siadając naprzeciwko.
- Cześć – na jego twarzy pojawił się uśmiech, a niebieskie oczy wypełniła radość.
- Przepraszam za spóźnienie, obiad się przedłużył – usprawiedliwiłam się.
- Spoko, nie ma sprawy. I jak, kolejny nudny obiad służbowy, czy może jednak stało się coś ciekawego?
Zastanowiłam się przez ułamek sekundy, po czym odparłam:
- W sumie było pewne zaskoczenie.
Nie chciałam go okłamywać. Zresztą, miałam zamiar porozmawiać o tym z Iris i Faith, więc mógłby się później przypadkiem dowiedzieć, a nie chciałam ryzykować utraty zaufania.
- Jakie? – dociekał, podjadając ciasto z talerzyka.
- Rodzina, z którą go spędziliśmy to rodzina Malik’a.
Niall nieco spochmurniał, słysząc to nazwisko. Jednak nie wydawał się ogarnięty gniewem, a to tego się spodziewałam, więc jego reakcja nie była najgorsza.
W tym momencie podeszła do nas kelnerka. Zapisała sobie moje zamówienie, kawę karmelową i sernik z brzoskwiniami, po czym odeszła, by obsłużyć kolejnych klientów.
- On też tam był? – spytał, kontynuując naszą rozmowę.
- Tak.
- I co, zachowywał się jak primadonna?
- W sumie, nie – dopiero teraz zauważyłam, że Zayn zachowywał się wyjątkowo normalnie. – Nie był szczególnie rozmowny, ale tak samo ja i Trina. Pewnie też nie chciał tam być.
- Odzywał się do ciebie? – blondyn nie przestawał zadawać pytań.
- Nie. Zdziwił się, kiedy mnie zobaczył, ale udawał, że się nie znamy, zresztą ja tak samo. Dopiero, kiedy jego ojciec spytał mnie i Trinę, gdzie się uczymy, Zayn powiedział, że chodzimy do tej samej szkoły, ale jakoś nie mieliśmy okazji się poznać.
- Pieprzony kłamca – syknął chłopak.
- Niall, ocal ją – powiedziałam nagle, bez żadnego kontekstu.
- O czym ty mówisz? – nie zrozumiał.
- Iris. Powiedz jej, co czujesz.
Blondyn natychmiast opuścił wzrok, lecz zdążyłam dostrzec smutek w jego oczach. Chwilę milczał. Następnie podniósł głowę, a w jego spojrzeniu nie dało się odnaleźć śladu poprzednich uczuć. Teraz widziałam tylko zadowolenie i pewność siebie.
- Nie mam zamiaru już w to grać – odezwał się spokojnym głosem. – Zmarnowałem swoją szansę, to fakt. Ale właściwie, czy aby na pewno kiedykolwiek ją miałem? Jej zawsze się ktoś podobał i to nigdy nie byłem ja. Z reguły wybierała kolesi podobnych do Zayn’a. Żeby się jej spodobać, chyba musiałbym stać się kompletnym dupkiem – podsumował.
- W sumie, coś w tym jest. Ona po prostu ma zły gust, jeśli chodzi o facetów – stwierdziłam.
- W każdym bądź razie, tak jak mówiłem, nie mam zamiaru już w to grać. Mam teraz na oku taką słodką blondynkę, z którą chodzę na matmę – uśmiechnął się.
- Będziesz podrywać inną? – nie dowierzałam. Od czterech lat nie widział świata poza Iris. Nie chciał nawet myśleć o innych dziewczynach, a teraz, kiedy mógłby jej najbardziej pomóc, uwalniając ją od Zayn’a, nagle zrezygnował…?
- Tak – skinął. – Dość już tej bezsensownej miłości. Nasz związek nigdy nie miał szans istnieć.
- Definitywnie? – spytałam z resztką nadziei.
- Definitywnie.
Chłopak wyglądał na pewnego swojej decyzji, a to mnie niepokoiło. Co teraz będzie z Iris? Niall jest dla niej ważny, może gdyby poznała prawdę, zdałaby sobie sprawę, że ona jednak też coś do niego czuje. Ale on postanowił się poddać bez walki…
Iris jest moja i gówno ci do tego.
„Ocal ją”, posłałam blondynowi nieme błaganie.
______________________________________________________

Jeej, już jest nowy rozdział :D Kompletnie nie wiedziałam jak się za to zabrać, ale na szczęście jakoś samo poszło i w sumie jestem zadowolona :)
Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem <3 Dodałam go w nocy i nie sądziłam, że ktokolwiek się tu odezwie. Rano wstaję, a tu już 6 komentarzy i po prostu nie mogłam pohamować swojego szczęścia :')
Informacje o nowych rozdziałach wszystkich moich opowiadań (chwilowo piszę tylko to), kolejnych częściach historii, które już zakończyłam, itp. pojawiają się na facebook'u [klik]. Nie zmienia to oczywiście faktu, że nadal informuję na twitterze :)
Zmieniłam system reklamowania się na moim blogu, jeśli chcecie to zrobić po prostu wklejcie link i np. opis opowiadania w komentarzu w zakładce Reklamy.
Mam nadzieję, że i tym razem zostawicie po sobie jakiś ślad w formie komentarzy, choć oczywiście nie jest to obowiązkowe :)
Całusy,
Olga

6 komentarzy:

  1. Świetny rozdział!
    Błagam, niech Niall powie Iris co do niej czuje :D
    Czekam na nn <3
    Pozdrawiam, życzę dużo weny i czasu na pisanie,
    Catherine Grande

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdzial ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Super, na prawde nie mohge uwierzyc ze Niall sobie odposcil, wez jej pomoz ,uwolnij ja od tego debila , zycze weny i do nastepnego :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Swietny :) z niecierpliwoscia czekam na nastepny i kiedy sie ukaze ? Wiecej Grace i Harego ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny *.* Czekam na kolejny rozdział c;

    OdpowiedzUsuń
  6. super :D pisz dalej i nie przestawaj !! są osoby które czekały cały czas na rozdział !? ;(

    OdpowiedzUsuń