Przez resztę tygodnia próbowałam się jakoś spotkać ze
Styles’em, ale cały czas słyszałam tylko kolejne wymówki. Nie rozumiałam, o co
mu chodzi. Myślałam, że między nami jest coś poważnego, a on nagle zaczął się
tak zachowywać. Co prawda, starał się mi to wynagrodzić, siadając podczas
lunchu przy stoliku moim i dziewczyn, jednak to nie zmieniało faktu, że przez
większość czasu zachowywał dystans.
Dziwne zachowanie Harry’ego szczególnie chodziło mi po
głowie w sobotnie południe, kiedy to mama nie wychodziła z kuchni, szykując jedzenie
na przybycie Loczka. Była dopiero dwunasta, chłopak miał przyjść o piętnastej,
a moja rodzicielka już gorączkowała się, że nie zdąży wszystkiego na czas
przygotować.
- Czy ty aby trochę nie przesadzasz? – spytałam, stając w
progu kuchni. – Szykujemy się na przyjście mojego kolegi, a nie królowej
Elżbiety.
- Dobre pierwsze wrażenie to podstawa – odparła mama, nawet
na mnie nie spojrzawszy. – Grace, skarbie. Rozłóż, proszę, zestaw naczyń dla
gości.
- Przecież zostały jeszcze trzy godziny! – zaprotestowałam.
- Ale potem zajmiesz się swoim wyglądem i nie znajdziesz na
to czasu. No już, zmykaj! – pogoniła mnie.
Westchnęłam ostentacyjnie, po czym udała się do salonu,
który służył także jako jadalnia.
- Mama cię tu przysłała? – spytał ojciec podejrzliwie, gdy
weszłam.
- Tak – mruknęłam.
- Powiedz jej, że zdania nie zmieniłem i nie zmienię! Nie
założę garnituru!
- Co?! – niedowierzałam. – Naprawdę kazała ci to zrobić?!
- Co zrobić? – spytała Trina, gdy weszła do pokoju.
- Mamie odbija. Lepiej uciekaj zanim powie ci, że masz się
wystroić niczym choinka na Boże Narodzenie.
Nie musiałam dwa razy powtarzać. Moja siostra natychmiast
wróciła tam, skąd przyszła.
- Chyba muszę pogadać z mamą – oznajmiłam, ni to sobie, ni
to ojcu.
- Nie drażnij byka, dobrze ci radzę – odparł, po czym wrócił
do oglądania telewizji.
Postanowiłam posłuchać jego rady. Wyjęłam z szafki specjalne
naczynia, po czym rozłożyłam je na stole, znajdującym się za kanapą, na którym
mama zdążyła już położyć obrus.
„Ewentualnie zagoniła do tego tatę”, pomyślałam.
Gdy wypełniłam już swoje zadanie postanowiłam udać się na
górę, nim moja rodzicielka wymyśli dla mnie nową misję. Rzuciłam się na łóżko,
sięgając po telefon leżący na szafce nocnej. Moje palce szybko wystukały treść
wiadomości:
Oddaj mi mamę! Przez
Twoją wizytę zamieniła się w robota kuchennego ;_;
Czekałam chwilę na odpowiedź, lecz gdy ta nie nadchodziła
weszłam na facebook’a w telefonie. Po jakichś dziesięciu minutach bezsensownego
przeglądania strony głównej, ujrzałam powiadomienie o sms-ie. Weszłam w
wiadomości i przeczytałam:
O rety, zapomniałem!
Postaram się być na czas, do zobaczenia xx
„Postara się?”, pomyślałam niezadowolona. Co to niby miało
znaczyć, że się postara? Przecież umówiliśmy się tydzień temu, powinien mieć
zarezerwowany czas. Fakt, że zapomniał również nie świadczył o niczym dobrym.
Jakby jeszcze tego było mało, „do zobaczenia” sugerowało, że to już koniec
naszej rozmowy.
„O co w tym wszystkim chodzi?”, zastanawiałam się. Jednego
byłam pewna: Harry zrobił się dziwny. I albo powie mi, o co chodzi, albo sama
się tego dowiem.
„Ale nie teraz. Pożegnał się, więc nie będę się teraz tym
przejmować”, pomyślałam, odkładając telefon z powrotem na szafkę nocną.
***
Po raz ostatni przeglądnęłam się w lustrze, po czym
sięgnęłam po telefon, by sprawdzić godzinę. Była 14:57. Harry miał jeszcze trzy
minuty, po czym oficjalnie miałam prawo go zabić. Biorąc pod uwagę, jak starała
się moja mama, naprawdę nie wyobrażałam sobie, by Styles miał się teraz
spóźnić. Wyszłam z pokoju i w chwili, gdy schodziłam po schodach, dokładnie o
14.59, usłyszałam dzwonek do drzwi.
„No, ma szczęście”, pomyślałam. Zeskoczyłam z kilku
ostatnich schodków, po czym udałam się do drzwi, by otworzyć naszemu gościowi.
W progu ujrzałam Harry’ego, który na mój widok wytrzeszczył
oczy w zdumieniu. Wykorzystałam tę chwilę, by dokładnie się mu przyjrzeć. Miał
na sobie czarne spodnie, białą koszulę i granatową marynarkę. Całość wspaniale
dopełniała czerwona mucha oraz włosy zaczesane do tyłu, ułożone najpewniej za
pomocą pasty do włosów, gdyż nie świeciły się jak po żelu. Musiałam przyznać,
że ta fryzura dodawała mu szyku, jednak mimo wszystko wolałam jego niesforne
loczki.
- Wow – wykrztusił wreszcie z siebie. – Wyglądasz
niesamowicie.
- Naprawdę? – spytałam, chcąc bardziej nacieszyć się
komplementem. Musiałam przyznać, że tego popołudnia sobie też się bardzo
podobałam. Miałam na sobie czerwoną sukienkę bez ramiączek, rozkloszowaną
poniżej złotego paska, który pełnił wyłącznie ozdobną funkcję. Do tego kolczyki
wkrętki w złotym kolorze i lekko pofalowane włosy.
- Naprawdę – w końcu minął mu szok, więc mógł się szczerze
uśmiechnąć. Zrobił krok w moją stronę, po czym dał mi całusa w policzek,
zapewne nie chcąc niszczyć moich starań w kwestii makijażu.
- Co tam chowasz? – spytałam, zwróciwszy uwagę na to, iż
chłopak cały czas trzymał ręce za plecami.
- Coś dla ciebie – oznajmił wręczając mi bukiet czerwonych
róż. – i coś dla twoich rodziców. – W tym momencie ujrzałam ogromną
bombonierkę.
- Nie trzeba było – wywróciłam oczami. – Ale bardzo
dziękuję.
- Trzeba było – mrugnął do mnie.
Wciągnęłam zapach kwiatów, który tak mnie omamił, że dopiero
po chwili zorientowałam się, iż Harry nadal stoi w progu.
- Wejdź – poprosiłam, przepuszczając go, a następnie
zamykając za nim drzwi.
Wprowadziłam Harry’ego do salonu, gdzie czekała już cała
moja rodzina. Tata najwidoczniej ostatecznie osiągnął z mamą kompromis, bo miał
na sobie spodnie od garnituru i jego ulubioną szarą koszulę, lecz zrezygnował z
marynarki. Trina ubrała żółtą sukienkę, lekko zmarszczoną po bokach w talii i z
wyciętymi plecami, natomiast z włosami nie zrobiła nic szczególnego.
Oczywiście, najbardziej odstrzeliła się moja mama. Miała na
sobie błękitną suknię w koronkę, która sięgała jej lekko za kolano. Kupiła ją
na wesele mojej kuzynki, które odbywało się w zeszłoroczne wakacje.
- Harry! – ucieszyła się moja mama, podchodząc do niego i
wymieniając z nim powitalne całusy w policzki, jakby byli starymi znajomymi.
- Proszę, to dla państwa – odezwał się chłopak, wyciągając
przed siebie bombonierkę.
- Och, Harry! – moja rodzicielka prawie się wzruszyła. – Nie
trzeba było!
- Mówiłem już Grace, że trzeba było – uśmiechnął się,
zerkając na mnie.
- Zajmijcie się tu sobą przez chwilę, a ja pójdę wstawić
kwiaty do wazonu – oznajmiłam w chwili, gdy do lokatego podchodzili mój tata i
Trina.
Kiedy wróciłam do pokoju wszyscy siedzieli już przy stole,
więc dołączyłam do nich, siadając obok Harry’ego. Oczywiście, mama zajęła
miejsce naprzeciwko niego, a ojciec obok niej. Trina siedziała po mojej prawej
stronie, przy węższej części stołu.
Zabraliśmy się za jedzenie. Na start mama przygotowała
kremową zupę groszkową z kawałkami prażonych migdałów. Ostatnim razem zrobiła
ją, gdy chorowała i zamiast leżeć w łóżku bawiła się w idealną gospodynię.
Jednak przygotowanie posiłku okazało się tak zależne od każdego szczegółu (jak
na przykład stopień prażenia migdałów), że postanowiła nigdy nie wracać do tego
przepisu. Najwidoczniej uznała, iż wizyta Harry’ego warta jest łamania swoich
zasad.
Następnie mama przyniosła z kuchni pieczonego kurczaka w
sosie własnym, z ziemniakami według jakiegoś dziwnego przepisu, którego nie
znałam, ale musiałam przyznać, że były pyszne. Do tego sałatka złożona z
bekonu, jajek, parmezanu, papryki, oraz oczywiście sałaty i odpowiedniego dressingu.
Między kolejnymi kęsami rodzice zadawali Harry’emu przeróżne
pytania, na które on z chęcią odpowiadał. Pytali: gdzie wcześniej mieszkał, jak
mu się podoba nasze miasto, czy ma rodzeństwo, co planuje robić po ukończeniu
szkoły. Dodatkowo mama co chwilę pytała, czy czegoś nie brakuje mu do posiłku.
Kiedy w końcu odezwała się także Trina, spytała jakie są
jego zainteresowania.
- Przede wszystkim kocham muzykę – odezwał się. – Gram na
gitarze, śpiewam, czasem piszę też piosenki.
„O! O tym nie wiedziałam”, pomyślałam.
- Ale ostatnio moim głównym zainteresowaniem jest Grace –
mówiąc to, zerknął na mnie z uniesionym prawym kącikiem ust.
Musiałam przyznać, że mnie zatkało. Było to dość odważne
wyznanie jak na pierwsze spotkanie z moją rodziną. Na szczęście, przyjęli to z
uśmiechami. No, może poza Triną. Wyglądała jakby chciała czym prędzej stąd
uciec. Nie dziwiłam się jej – ten obiad był dość sztywny, jak na zwykłą wizytę
kolegi ze szkoły. Swoje pytanie zadała zapewne po to, by udawać choć cień
zainteresowania sytuacją.
Na koniec zjedliśmy sernik z brzoskwiniami, czyli
specjalność mojej rodzicielki. Poczułam ukłucie żalu, że tak najadłam się
obiadem, gdyż był to mój ulubiony deser, a w obecnej chwili nie miałam miejsca
w brzuchu na więcej, niż jeden kawałek.
- To najlepszy obiad, jaki w życiu jadłem – oznajmił Harry,
gdy wytarł twarz serwetką.
- Miło mi to słyszeć – mama rozpromieniła się, słysząc, że
jej starania zostały docenione.
- Wspaniale wszystko przygotowałaś – pochwaliłam ją. Co
prawda jej wariactwo dzisiejszego ranka było dość męczące, ale wiedziałam, że
sama do tego doprowadziłam poprzez swoją relację z Harry’m. Zresztą, ja również
uważałam, że to najlepszy obiad, jaki w życiu jadłam. – Pozwolicie, że teraz
pójdziemy do mojego pokoju? – spytałam oficjalnie, podtrzymując panującą
atmosferę.
- Oczywiście, skarbie. – Mama posłała mi spojrzenie, które
mówiło „moja robota skończona, teraz ty go zabawiaj”.
Nie miała się co martwić, bo od początku obiadu nie mogłam
się doczekać, aż po prostu usiądę z Harry’m na łóżku w swoim pokoju. Gdy w
końcu to zrobiliśmy, poczułam wyraźną ulgę.
- Niezła impreza – oznajmił Styles z uśmiechem, kładąc swoją
dłoń na mojej.
- Nie przyzwyczajaj się. Jeszcze jedna, dwie wizyty i moja
mama przestanie się tak starać.
- Czyli zapewniasz, że jeszcze mnie zaprosisz? – natychmiast
złapał mnie za słówka.
- Sugeruję – poprawiłam go, grożąc mu palcem. – Tak swoją
drogą, wcześniej zapomniałam ci powiedzieć, że ty też świetnie wyglądasz.
- A wiem, dziękuję – zrobił nonszalancką minę i pociągnął za
koniuszek kołnierza, na co się zaśmiałam. – Choć szczerze mówiąc, obawiałem
się, że to może być lekka przesada.
- Bo jest – zaśmiałam się. – Ale na twoje szczęście moja
mama tak się przejęła, że kazała się nam wszystkim wystroić.
- Wygląda na to, że nadajemy na tych samych falach! W sumie,
twoja mama jest całkiem niezła – poruszył brwiami.
- Ej, ej! – oburzyłam się, szturchając go. – Nie zapominaj
się.
- Ale o co chodzi? Czy między nami coś jest?
Powiedział to w ramach żartu, lecz ja naprawdę zastanowiłam
się nad znaczeniem tych słów. Bo właściwie, jak przedstawiały się nasze
relacje? Nie byliśmy oficjalnie parą, ale tak się zachowywaliśmy.
Harry najwidoczniej zauważył moje rozkojarzenie, bo
natychmiast postanowił odzyskać moją uwagę.
- Ziemia do Grace! Jesteś tu?
- Tak, tak –
skinęłam pośpiesznie.
- To dobrze –
wymruczał, po czym pochylił mnie delikatnie, tak bym się położyła.
Nachylił się nade mną, wspierając się rękami, i zawiesił
swoją twarz kilka milimetrów od mojej. Wpatrywał się we mnie i kilka razy
rozchylał lekko usta, jakby chciał coś powiedzieć, lecz za każdym razem
ostatecznie rezygnował. W końcu podjął konkretną decyzję, jednak zrezygnował ze
słów – po prostu mnie pocałował. Delikatnie, lecz zarazem zmysłowo. Wyjątkowo,
tak jak tylko on potrafił.
Jego pocałunki miały coś w sobie, nie były puste. Były pełne
uczucia, które do mnie żywił. Dlatego tak uwielbiałam, gdy mnie całował –
czułam, że jestem dla niego bardzo ważna.
Gdy w końcu lekko się odsunął, postanowiłam mu to wyznać:
- Kiedy mnie całujesz, czuję się niesamowicie.
- Nie jesteś pierwszą, która to mówi – uśmiechnął się.
„Co to niby miało znaczyć?”, pomyślałam.
- Przepraszam! – powiedział nieco podniesionym głosem kilka
sekund później. – To był żart. Nie chciałem, żeby to tak zabrzmiało.
Może i nie chciał, ale zdążył wzbudzić we mnie niepewność.
Postanowiłam wykorzystać tę sytuację, by dowiedzieć się paru interesujących
mnie rzeczy.
- Zagrajmy w szczerość – oznajmiłam.
- A jak się w to gra? – zmarszczył brwi.
- Na zmianę zadajemy sobie pytania i musimy szczerze
odpowiadać. Bardzo proste.
- Co chcesz przez to osiągnąć? – spojrzał na mnie
podejrzliwie.
- Po prostu chcę cię lepiej poznać. A co, czyżbyś miał coś
do ukrycia?
To był dobry argument, wiedziałam o tym. Teraz Harry nie
mógł odmówić. Gdyby to zrobił, miałabym pełne prawo zacząć wątpić w jego
uczciwość wobec mnie.
- Zgoda – uległ w końcu. – Ale ja zaczynam.
- Ok, niech będzie.
- Jesteś dziewicą? – walnął prosto z mostu.
- Tak.
- Niemożliwe!
- Nie wierzysz mi? – spytałam niewinnie. – Związek z Jamie’m
był jedynym poważnym w moim życiu, ale nie chciałam z nim jeszcze tego robić.
- Jeszcze – zauważył.
- Teraz już nigdy nie będę chciała – wzruszyłam ramionami. –
Moja kolej. Skoro jesteś taki bezpośredni, to ja też będę. Jesteś prawiczkiem?
Zawahał się przez chwilę, lecz w końcu odpowiedział:
- Nie.
- Ooo – wyszczerzyłam się, choć w duchu nieco się
podłamałam. Harry znalazł się już w najbliższym kontakcie fizycznym z jakąś
dziewczyną. – Opowiedz mi o niej.
- Po pierwsze, to nie jest pytanie. Po drugie, teraz moja
kolej – uśmiechnął się chytrze. – Co pomyślałaś, kiedy pierwszy raz mnie
zobaczyłaś?
Po pierwszym pytaniu nie spodziewałam się, że drugie będzie
tak niewinne. Zastanowiłam się przez chwilę, przywracając do myśli ową
sytuację, po czym odezwałam się:
- Że masz najsłodszy uśmiech, jaki kiedykolwiek widziałam.
Słysząc to uśmiechnął się do mnie ciepło i dał buziaka w
policzek.
- A to za co? – spytałam, rumieniąc się.
- Za prawidłową odpowiedź.
Zaśmiałam się.
- Dobra, znowu ja. Ile dziewczyn miałeś?
- Zadałem ci całkiem przyjemne pytanie, a ty nadal musisz
być wścibska. Nieładnie – pokręcił głową. – Poważniejszych trzy. Czy żywiłaś
kiedyś do Liam’a, Lou, albo Niall’a jakieś inne uczucia, poza zwykłą
przyjaźnią?
„O, nie. Tu mnie ma!”, pomyślałam.
Harry chyba zauważył moje zakłopotanie, bo wyszczerzył się
jeszcze szerzej.
- No mów!
- Uch! – westchnęłam ciężko. – W szóstej klasie nagle
dopadło mnie jakieś zauroczenie Louis’m, trwało jakieś trzy miesiące. Ale nie
waż się nigdy nikomu o tym mówić! – zagroziłam.
- Spokojnie, wszystko zostaje między nami – oznajmił,
zapewne zadowolony, że ma na mnie haka.
- Kim była dziewczyna, z którą przeżyłeś pierwszy raz?
Nawet nie zaprotestował, słysząc to pytanie. Najwidoczniej
już od chwili był pewien, że je usłyszy.
- Nazywała się Abi. Byliśmy ze sobą osiem miesięcy, zrobiliśmy
to po czterech. Byliśmy bardzo w sobie zakochani, ale od siódmego miesiąca coś
zaczęło się między nami psuć, na dodatek niedługo potem miałem przeprowadzić się
tutaj ze względu na rozwód rodziców, więc się rozstaliśmy.
Ta informacja mnie zaskoczyła. „To dlatego Harry mieszka
tylko z mamą”, pomyślałam. Oczywiście, brałam pod uwagę taką możliwość, jednak
nie sądziłam, że Harry wyzna mi to podczas gry w szczerość, przy takim pytaniu.
- Przykro mi – oznajmiłam cicho. Nie wiedziałam, co więcej
mogłabym powiedzieć.
- Mnie też, ale co zrobić. Trzeba żyć dalej – uśmiechnął
się, lecz dostrzegłam w tym smutek.
- Może już skończmy na dzisiaj? – zaproponowałam.
- Ok. Ale najpierw mam jeszcze jedno pytanie.
- Ej, to będzie niefair!
W tym momencie zrobił oczy jak kot ze „Shrek’a” i po prostu
nie mogłam nie wymięknąć.
- Niech ci będzie – wywróciłam oczami, śmiejąc się.
- Co do mnie czujesz?
„No masz! Czy mogłam dostać gorsze pytanie?”. Problem
polegał na tym, że sama dokładnie nie wiedziałam…
- Na pewno to coś więcej, niż zwykłe zauroczenie – zaczęłam
po chwili zastanowienia. – Ale jeszcze nie jestem w stanie dokładnie
sprecyzować swoich uczuć.
- Za to ja jestem w stanie sprecyzować moje – uśmiechnął się
lekko.
- A więc…? – uniosłam pytająco brwi.
- Tego dowiesz się, jeśli spytasz o to podczas następnej gry
w szczerość. – Cmoknął mnie w policzek.
Westchnęłam ciężko, ale doszłam do wniosku, że warto będzie
poczekać.
___________________________________________________
A oto i jest pierwsza wizyta Harry'ego u Grace! Mam nadzieję, że się podoba i zostawicie po sobie komentarze, bo ostatnio było ich dużo mniej niż wcześniej :(
Niestety nie udało mi się dokończyć 22 rozdziału, a jutro jadę na obóz, tak więc pojawi się on dopiero po 25 sierpnia... Bardzo Was za to przepraszam, ale nie chciałam pisać na szybko byle czego. Mam nadzieję, że mnie zrozumiecie.
Życzę Wam miłej końcówki wakacji i widzimy się za niecałe 2 tygodnie!
Całusy,
Olga
Jak Ty to robisz, że każdy Twój rozdział jest genialny i zawsze czytam go z uśmiechem na twarzy (poza smutnymi wątkami)? Nie wiem co knuje Harry, ale trochę dziwne są te jego zachowania.. No nic, zobaczymy jak się dalej potoczy :)
OdpowiedzUsuńAww <3 Harry taki słodki ♥ Szkoda, że tak długo nie będzie rozdziału, no ale cóż... życzę miłej zabawy na obozie i czekam na Twój powrót :))
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział jak każdy!
OdpowiedzUsuńTo spotkanie >>>>>>>>>>>
Z tą grą w szczerość to nawet nie był głupi pomysł :)
Czekam na nn <3
Pozdrawiam, życzę dużo weny i czasu na pisanie,
Catherine Grande
Fajny ale mam nadzieje że te wymiganie Harry'ego od spotykania się z Grace to nic poważnego bo nie chcę żeby to WSZYSTKO się między nimi psulo :\
OdpowiedzUsuńCzekam na nn; ;333
Genialny rozdział! Końcówka najlepsza c; Czekam na nexta :D
OdpowiedzUsuńhttp://www.wattpad.com/65286416-so-you-can-make-me-whole-cameron-dallas-so-you-can zachęcam do czytania
OdpowiedzUsuńBooooski rozdział *.* czekam na następny c;
OdpowiedzUsuńSuper, bardzo podoba mi się Twój styl pisania. Sama czytam tego bloga od roku i bardzo się cieszę, że wróciłaś :D
OdpowiedzUsuńTeż prowadzę własnego bloga, dlatego doskonale rozumiem te 'zawieszenia weny'.
Masz talent, więc jeśli kiedyś napiszesz tą książkę, której pisałaś to chcę o tym wiedzieć od razu, bo jestem Twoją fanką.
Nie dodaję komentarzy, ponieważ czytam z telefonu, a on jest beznadziejny i nie mogę dodawać komentarzy. Ale wiedz, że czytam każdy rozdział.
Trzymam za Ciebie kciuki i wyszalej się na tym wyjeździe, czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Pewnie nie tylko ja ;)
Pozdrawiam ;*
- Karola ;)
Genialny . :)
OdpowiedzUsuńHarry . <3 taki słodziak . :)
Z niecierpliwością czekam na nn . :)
Pozdrawiam xx
@Rooksaana
Boooski *.* No i ten slodki Harry :) Czekam na next baw sie dobrze ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta *.*
OdpowiedzUsuńkocham cb, tego bloga i to opowiadanie!!! :**
OdpowiedzUsuń