piątek, 25 lipca 2014

Rozdział osiemnasty

Siedziałam na kanapie w salonie Styles’ów, wygrzebując łyżeczką resztki deseru. Miejsce po mojej lewej stronie zajmował chłopak, który przed chwilą tak cudownie mnie całował. Natomiast jego mama, prawdziwa mistrzyni deserów, siedziała na fotelu obok niego.
- Najlepsze, co w życiu jadłam – oznajmiłam, odkładając pusty pucharek na stolik.
- Uprzedzałam – uśmiechnęła się pani Styles.
Kiedy pięć minut wcześniej zawołała nas z dołu, podskoczyłam przestraszona z racji tego, co wtedy wyrabialiśmy. Odruchowo spojrzałam na drzwi – na szczęście były zamknięte. Harry’ego, który teraz wylizywał pucharek, bardzo rozbawiła moja reakcja.
- Harry, proszę cię – skarciła go matka, zabierając mu z ręki naczynie.
Udawał wielce zasmuconego, nadal nie chowając języka. Zwisał smutno z jego ust.
- Harry – odezwała się ponownie pani Styles.
 - Och, już nie bądź taka sztywna – rzucił, lecz posłuchał próśb rodzicielki. Dostrzegłam jak pani Styles stara się powstrzymać uśmiech - zapewne takie zachowanie Harry’ego było dla niej codziennością i po prostu cieszyła ją radość syna, nawet jeśli wynikała z takich błahostek.
Mama lokatego wzięła puste pucharki i zaniosła je do kuchni. Po chwili wróciła, niosąc jakąś książkę.
- Ooo, nie! – zaprotestował natychmiast Harry.
- Oj tak, syneczku – momentalnie się rozpromieniła.
- Mamo, błagam! Będę gotować przez miesiąc!
- I tak będziesz – cmoknęła w jego stronę, po czym usiadła u mojego prawego boku. Teraz siedziałam pośrodku.
- W takim razie, ja wychodzę – oznajmił chłopak, wstając.
- Im więcej dąsania się, tym więcej wstydliwych zdjęć pokażę. – Na te słowa Harry natychmiast usiadł.
A więc to nie była żadna książka, tylko album ze zdjęciami. Byłam ciekawa, co skrywa w środku. Musiałam przyznać, że szczególnie interesowały mnie te wstydliwe fotografie.
- O! Popatrz, jaki był uroczy – zachwyciła się pani Styles.
- Był? – spytał chłopak naburmuszony.
Zdjęcie przedstawiało Harry’ego w niebieskiej koszulce i białej kamizelce. Miał około trzy lata i grzywkę obciętą jak od garnka. Jego włosy miały znacznie jaśniejszy kolor niż teraz, a na twarzy widniał słodki uśmiech szczęśliwego dziecka.
- Rzeczywiście, uroczy – przytaknęłam. Zauważyłam, że lokatemu podniosły się kąciki ust.
- A tutaj Harry podczas finału mistrzostw w baseball’u dla juniorów i Gemma obok niego! Wygrali ten mecz! – emocjonowała się pani Styles.
- Nie wspominałeś, że jesteś mistrzem baseball’u – zwróciłam się do Loczka. Jednak w rzeczywistości nie to mnie interesowało. Byłam ciekawa, kim jest bardzo ładna brunetka, stojąca obok Styles’a. W przeciwieństwie do niego nie miała na sobie stroju baseball’owego i wyglądała na nieco starszą.
- Byłem – odpowiedział mi Harry. – W pierwszej klasie podstawówki. I założę się, że umierasz z ciekawości, więc oszczędzę ci dalszego cierpienia – wyszczerzył się chytrze. – Gemma to moja starsza siostra – oznajmił, jakby czytał mi w myślach.
- Że masz siostrę też nie wspominałeś – zauważyłam z lekkimi pretensjami w głosie.
- Jeszcze wiele rzeczy o mnie nie wiesz – odparł tajemniczo.
- Czwarte urodziny Harry’ego! – pani Styles przerwała naszą wymianę zdań.
Tym razem fotografia przedstawiała Loczka wpatrującego się w obiektyw i mającego na sobie piżamkę z Goofy’m.
- To przez długi czas była moja najukochańsza zabawka – chłopak wskazał na robota, którego mały Harry trzymał w ręce. – A ty kiedy masz urodziny?
- Dwudziestego pierwszego listopada – odparłam.
- To przecież za niecałe trzy tygodnie! – Styles mocno się przejął. – Czemu wcześniej nie mówiłaś?!
- Nie było okazji – wzruszyłam ramionami.
Widziałam w jego oczach, że po głowie krążyła mu teraz masa myśli. Zapewne zastanawiał się, jaki dać mi prezent. „No pięknie, i co narobiłaś?”, skarciłam się w myślach. Znając Harry’ego, będzie szukał jakiegoś fenomenalnego prezentu, a to oznaczało duże wydatki.
- Robisz imprezę? – spytał ponownie.
- Nie.
- Dlaczego? – zdziwił się.
- Nie wiem, tak po prostu – wzruszyłam ramionami.
- Ale…
- Potem sobie to obgadacie – przerwała mu pani Styles. – Teraz czas na jedno z moich ulubionych zdjęć!
- Mamo, nie! – protestował chłopak, lecz na próżno, gdyż jego rodzicielka właśnie położyła album na moich kolanach.
Dostrzegłam małego Harry’ego stojącego zupełnie na golasa pośrodku pokoju przepełnionego ludźmi. Sądząc po choince w tle, zapewne była to Wigilia.
- Mamo – powtórzył lokaty błagalnie z rumieńcami na policzkach.
- Oj, nie wstydź się. Byłeś pięknym dzieckiem – pocieszyłam go.
- Nadal jestem piękny! – prychnął. – Zresztą, zemszczę się.
Spojrzałam na niego pytająco, nie rozumiejąc, o czym mówi.
- Mama Grace zaprosiła mnie na sobotę o trzeciej – zwrócił się do swojej rodzicielki. – Mamy wtedy coś w planach?
- Nie, możesz iść.
Słysząc to, Harry odwrócił się w moją stronę z szyderczym uśmiechem. „O, nie”, pomyślałam.

***
- Grace, błagam, skończ już to – usłyszałam po raz kolejny głos Faith.
Siedziałam naprzeciwko jej brata, wpatrując się groźnie w jego oczy. Jak zwykle, dałam się wciągnąć w jedną z głupich gierek Lou. Tym razem była to wojna na wzrok – kto dłużej wytrzyma patrząc zabójczo na przeciwnika, ten wygrywa!
- Nie rozpraszaj ich! – uciszył ją Liam, który pełnił rolę sędziego.
- Znajdź sobie w końcu dziewczynę, może dzięki niej będziesz mieć kreatywniejsze zajęcia – mruknęła Iris.
- Sugerujesz, że moje gry nie są kreatywne? – spytał Louis z urazą w głosie, nie przestając się we mnie wpatrywać.
- Sugerujesz także, że powinien znów grać na gitarze w środku nocy? – Liam na moment odwrócił się w stronę moich przyjaciółek.
- Nie – jęknęła jego siostra.
- I umówmy się, że znajdę sobie dziewczynę dopiero, kiedy ty znajdziesz sobie chłopaka – oznajmił, odwracając się z powrotem w naszą stronę.
- Już go mam – odparła Iris niepewnie.
- Dobrze wiesz, że ja go nie uznaję – powiedział Liam ostrym tonem.
Sądziłam, że wdadzą się w dyskusję, ale wnioskując po ciszy, jaka nastąpiła, zapewne mieli za sobą już sporo kłótni na temat jej związku. Była to zapewne ciężka sytuacja dla Iris, ale ze strony Liam’a było to naprawdę kochane, że tak się martwił o siostrę. Zresztą, popierałam go w stu procentach – nie znosiłam Zayn’a.
Gdzieś w głębi mojej duszy odezwało się uczucie, którego się nie spodziewałam – zazdrość. Zazdrościłam Iris takiego zainteresowania ze strony brata. Zresztą, Faith była w podobnej sytuacji. Co prawda, ciągle przekomarzała się z Lou, lecz wiedziałam, że ten nie odda siostry w złe ręce. A jakie zainteresowanie okazywała mi Trina? Poza tym, że zaciekawił ją liścik, który Harry zostawił w jej rękach na początku naszej znajomości, nie zaangażowała się w nic więcej. Przebieg mojego życia był dla niej w dużym stopniu obojętny.
- Ha, wygrałem! – krzyknął nagle Louis, podnosząc się.
- Nieprawda! – zaprotestowałam. – Teraz to ja wygrałam walkowerem!
- On ma rację – odezwał się Liam.
- Kto jest mistrzem?! No kto?! – krzyczał Tomlinson, skacząc po fotelu, na którym wcześniej siedział.
- Nie wiem, czy to jakiś wyczyn, biorąc pod uwagę, że sam wymyślasz te wszystkie gry – odezwała się sarkastycznie Faith.
- Przymknij się, siostra – mruknął Tommo, po czym wrócił do świętowania.
- Grace, możemy już iść? – jęknęła Iris.
- Jasne – odparłam, wstając. – Lepiej myśl już nad nową grą, bo następnym razem cię pokonam! – posłałam Louis’emu ostatnie groźne spojrzenie.
- Pff, ty zawsze przegrywasz! – zaśmiał się.
Niestety, była to prawda. Właściwie, nie rozumiałam, dlaczego nadal z nim grałam, skoro zawsze kończyło się to moją porażką. Chyba po prostu za bardzo lubiłam tego debila, by odmówić wzięcia udziału w jego wygłupach.
W chwili gdy nasza trójka szła na górę, chłopcy zdążyli wymyślić kolejną zabawę.
- Łap! – krzyknął Louis, rzucając Liam’owi jedną z pięknych waz, stojących w salonie Payne’ów.
Ponad barierką schodów ujrzałam, jak Liam w ostatniej chwili rzuca się na ziemię, by złapać przedmiot. Odetchnął z ulgą, gdy mu się to udało.
- Stary, pogięło cię?! To ulubiona waza mojej mamy!
- Ja tam nadal nie rozumiem, po co w ogóle coś takiego. To nadaje się tylko na kubeł na piwo – stwierdził Louis. W momencie wypowiedzenia tych słów na jego twarzy pojawił się chytry uśmieszek.
„Ocho, Tomlinson wpadł na kolejny pomysł”. Przystanęłam na schodach, by móc zobaczyć ostateczny przebieg wydarzeń.
- Nie, nie, nie i jeszcze raz nie! – zagroził mu Payne, lecz po chwili zastanowienia miał taką samą minę jak Louis. – Weź tamtą ze stolika! Dostaliśmy ją od babci, ale mama jej nie znosi, więc w razie czego zrobimy jej przysługę.
Gdy Tomlinson wypełnił jego polecenie, obaj ruszyli do kuchni, by zrealizować swój plan.
„No pięknie”, pomyślałam.
- Grace, idziesz?! – usłyszałam krzyk dobiegający z pokoju Iris.
Wbiegłam szybko po ostatnich schodkach, po czym skierowałam się na prawo i stając w progu oznajmiłam:
- Jestem!
- Nareszcie – Faith wywróciła oczami. – Chodź tu! – poklepała wolne miejsce obok siebie.
Siedziałyśmy na łóżku, zajadając się żelkami i popijając je Colą oraz rozmawiając na beztroskie tematy. Musiałam przyznać, że stęskniłam się za tym, bo ostatnio Iris nie miała dla nas zbyt wiele czasu. Ale obiecała, że to się zmieni.
- Już lepiej się znamy, dobrze nam się układa, więc spotkania z Zayn’em nie są już takie pilne – oznajmiła z uśmiechem.
- Dlaczego ty nadal zawracasz sobie nim głowę – jęknęła Faith.
- Dokładnie – skinęłam, w pełni popierając przyjaciółkę.
- Zdziwiłybyście się, jakim potrafi być gentlemanem! Naprawdę, nawet mnie zaskoczył. Nie spodziewałam się, że jest tak dobrze wychowany.
- Nic dziwnego, skoro jego tata jest biznesman’em – mruknęłam niechętnie.
- Skąd to wiesz? – zdziwiła się Iris.
Westchnęłam ciężko, jakby miało to powstrzymać setkę pytań, które pojawiłyby się zapewne tuż po moim wyznaniu.
- Byłam wczoraj na obiedzie z jego rodziną.
- Jak to?
- Opowiadaj! Jak było?
- Jak zachowywał się Zayn?
- Czy jego ojciec jest szefem mafii?
- Faith! – skarciła ją Iris.
- No co, tylko spytałam – odparła obronnie Tomlinson, jednak nie udało jej się powstrzymać krótkiego chichotu.
„Tak jak myślałam, nie podziałało”, stwierdziłam w myślach.
- Skończcie pytać, to wszystko wam opowiem – oznajmiłam.
Natychmiast zamilkły w oczekiwaniu, a ich oczy zrobiły się okrągłe jak talerzyki.
Opisałam dokładnie cały przebieg obiadu, nie pomijając ani jednego szczegółu. Dobrze wiedziałam, że gdybym coś ominęła, a w późniejszej rozmowie wspomniała o tym, nie zostałoby mi to wybaczone. W chwili, gdy wspomniałam, że Zayn przytrzymał mi drzwi, Iris niemal się rozpłynęła.
- Mówiłam, że prawdziwy z niego gentleman – powiedziała rozmarzona.
- Przytrzymał mi drzwi. Jeeej. Bohater roku, naprawdę jest co podziwiać – rzuciłam sarkastycznie. Co prawda, bardzo ceniłam sobie takie zachowanie u chłopaka, ale w przypadku Malik’a nic nie było w stanie zrekompensować jego pozostałych czynów.
- Czy wy naprawdę nie możecie chociaż udawać, że cieszycie się moim szczęściem? – Iris była po części zirytowana, po części smutna.
- Ej, ej! Tylko nam się tu nie smuć – Faith od razu ją przytuliła.
- Przepraszam, Iris – odezwałam się. – Ale ja naprawdę nie umiem cieszyć się z tego, że jesteście razem po tym, co się stało, kiedy wyszliśmy z restauracji.
- A co takiego się stało? – jej oczy lekko się rozszerzyły.
Przygryzłam wargę, lekko się wahając. Nie chciałam patrzeć na cierpienie przyjaciółki, ale obawiałam się, że ten koleś mógł chcieć zadać jej znacznie większy ból niż zrobiłyby to moje słowa.
- Powiedziałam mu, że jeśli cię skrzywdzi, to będzie miał do czynienia ze mną. Roześmiał się na kilka minut i nie umiał się uspokoić. Zaraz potem szepnął mi na ucho, że jesteś jego, a mnie gówno to powinno obchodzić – oznajmiłam poważnie.
Oczy Iris rozwarły się jeszcze szerzej, a po kilku sekundach dostrzegłam, że się zaszkliły.
- Nie płacz! – rzuciłam się natychmiast, by objąć przyjaciółkę. Czułam się winna, lecz wiedziałam, że tak będzie lepiej.

***
Gdy wracałam do domu deszcz lekko kropił, lecz było mi już wszystko jedno, jak będą wyglądać moje włosy – i tak miałam zamiar zaraz wskoczyć pod prysznic. Słuchałam z telefonu „Chasing cars”, wspominając randkę w klubie, kiedy to Harry dla mnie śpiewał.
Było dość chłodno, więc przyśpieszyłam kroku, chcąc jak najszybciej dostać się do domu. W tym momencie poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Osobnik szarpnął mną i obrócił w swoją stronę.
- Myślałaś, że tak łatwo się mnie pozbędziesz? – wybełkotał Jamie. Chwiał się lekko i śmierdziało od niego alkoholem.
___________________________________________________________

Pewnie będziecie złe za urwanie w takim momencie haha x
Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze i jeśli to nie problem, proszę o kolejne, bo one bardzo, ale to bardzo motywują!
W ciągu najbliższych 2 tygodni najprawdopodobniej pojawią się tylko 3 rozdziały, z racji iż wyjeżdżam i nie będę mieć dostępu do komputera. Napisałam 2 rozdziały na zapas i jestem w trakcie pisania trzeciego. Pierwszy jest dłuuugi, drugi mniej, ale postaram się, żeby trzeci również miał pokaźną długość :) Rozdziały będzie dodawać dla Was moja koleżanka, tak więc w notce pojawi się kilka słów ode mnie i być może także od niej ;) Proszę, byście nadal komentowały posty, ponieważ jeśli będę mieć wifi, to będę tu zaglądać, a jeśli nie to przeczytam wszystko po powrocie do domu! :)
Chciałabym Was zaprosić na blogi moich wiernych Czytelniczek: Catherine Grande (http://youaremyhorcrux.blogspot.com/) i Forever Yours (http://1dopowiadania.blogspot.com/). Dziewczyny, przeczytałam i skomentowałam u Was kilka pierwszych rozdziałów :) Za resztę zabiorę się w wolnej chwili x

Na koniec stwierdziłam, że pobawię się w Liebster Award :) Nominowała mnie: mrs.Malik (http://1d-forever-in-my-head.blogspot.com/).

1. Co skłoniło Cię do założenia bloga?
    Kończyłam poprzednie opowiadanie, naszedł mnie nowy pomysł, zaczęłam pisać i tak oto przedstawiam Wam tego bloga :)
2. Jak powstał pomysł na motyw opowiadania?
    Szczerze mówiąc nie pamiętam... Chyba po prostu wpadł mi do głowy pomysł, by opisać dziewczynę, która sama nie jest pewna, co powinna czuć i po prostu z zagubienia postanawia zakończyć swój żywot, a wtedy ratuje ją nieziemski przystojniak - Harry. Zaczęłam pisać pierwszy rozdział i samo jakoś poszło ;)
3. Gdyby nakręcono film jaki byłby jego tytuł?
    Taki jak opowiadania - "The falling leaf" (chyba, że polska produkcja, wtedy "Spadający liść") ;)
4. Ulubiony aktor/aktorka?
     Leonardo di Caprio <3
5. Czy masz zwierzę?
    Niestety nie :( Chyba, żeby liczyć mojego chłopaka, bo on jest czasem jak małpka haha (wiem, że to czytasz frajerze :*).
6. Trampki czy obcasy?
    Trampki :)
7. Czy masz jakieś marzenie?
    Maaasę! Jednym z nich jest wydanie książki ;)
8. Miłe wspomnienie z dzieciństwa?
    Siedzenie do wieczora na podwórku u mojej babci, kiedy było tu jeszcze sporo dzieci ;)
9. Byłaś kiedyś za granicą?
    Dużo razy :)
10. Którą dziewczynę chłopców z 1D lubisz najbardziej?
      Pezz x
11. Kto jest Twoim ulubieńcem w One Direction i dlaczego?
      Louis, za jego zwariowany sposób bycia i genialne poczucie humoru :)

Bardzo dziękuję za nominację, niestety ja nie nominuję nikogo, z racji iż nie chce mi się wymyślać pytań, mam nadzieję, że zrozumiecie xx
Całusy,
Olga

16 komentarzy:

  1. Swietny jak zawsze :D
    No i urywek w takim momencie no blagam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sama jesteś małpą, jak zawsze świetny rozdział młoda :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział!
    Masz rację, jestem zła za to, że urwałaś w takim momencie, ale sama też tak robię haha :D
    Jamie wrócił, raczej nikt się nie będzie z tego powodu cieszył. Ciekawe co on chce od Grace?
    Dziękuję za polecenie mojego bloga :)
    Czekam na nn <3
    Pozdrawiam, życzę nawałnicy weny i dużo czasu na pisanie,
    Catherine Grande

    OdpowiedzUsuń
  4. Niesamowity!!!*__* Czekam na nexta..

    OdpowiedzUsuń
  5. Błagam , w takim momencie ????? Ale rozdział jest SUPER, ŚWIETNY I W OGÓLE EXTRA XD

    OdpowiedzUsuń
  6. No jak można w takim momencie?! Yhh! No ale rozdział cudowny ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny! Musialaś zakończyć w takim momencie xdd Czekam na nexta c;

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział jest super! Uwielbiam to, jak piszesz! Jesteś świetna! :D
    Musiałaś akurat w takim momencie? Musiałaś? :D Teraz umieram z ciekawości, co się stanie dalej. No ale poczekam do następnego rozdziału. :)
    Dziękuję za polecenie mojego bloga! Kochana jesteś! :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie wybaczę Ci tego że zakończyłaś to w takim momencie xD Szybko dodawaj kolejne ! ;) Świetny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział jest na serio świetny, zresztą tak jak wszystkie poprzednie! Uwielbiam twój styl pisania i nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału :D
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  11. Jejku! Szukałam twojego profilu na bloggerze długo, a tu nagle Ty sama mnie znalazłaś :D
    Więc sytuacja przedstawia się tak: przez ostatni rok nie miałam czasu na nic, zwłaszcza na czytanie opowiadań. Ale jestem na stażu i jako że chwilami - lub całymi dniami - siedzę na kompie i nie mam co robić >, przeglądam sb stare strony. I tak wreszcie po miesiącu zamiaru wejścia pod link który mi wysłałaś na tt, weszłam i o to proszę.! Znalazła się Olga! W godzinę przeczytałam całe to opowiadanie i przypomniałam sb o co chodziło w całej reszcie.
    Zabrzmi głupio, ale od początku czytałam wszystko co pisałaś. Pamiętam ja na tt pisałyśmy o "Wezwaniu" Kelley Armstrong, bo zagadnęłaś mnie o tą książkę po przeczytaniu kawałka mojego opo.
    Ogólnie w całym tym gadaniu chodzi o to, że pamiętam twoje story jeszcze z czasów mojej trzeciej gimnazjum, kiedy zaczynałam pisać. I z tego co pamiętam, Ty też. I wiesz, od tamtej pory dużo się pozmieniało. I fajnie, że jesteś tu taka Ty, która cały czas pisze, bez względu na to, że czas przemija. Rozumiesz?
    Wiem, że to nie ma ładu ani składu. Ale cieszę się, że cię znalazłam, bo to dla mnie osobiście coś w rodzaju powrotu do tej fajnej części przeszłości.
    A co do tego opowiadania.. Cudowne, jak każde z kolei pisane przez Ciebie. Chodź nie ukrywam, że najbardziej spodobało mi się to o Julii i Annabel. Choć było krótkie, jakoś mnie ujęło.
    Dziękuję, że wciąż piszesz :D Gdybyś kiedyś chciała wpaść do mnie, zapraszam.
    Życzę niewyczerpanych pokładów weny twórczej i czasu, aby ją wykorzystać.
    Buziaki xx @RealAgataP

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doskonale Cię rozumiem :) Miałam ponad rok przerwy w pisaniu, ale teraz gdy znów jestem tu na stałe też czuję, że powracam do tych miłych czasów z przeszłości... Czuję się dokładnie tak jak wtedy :")
      Jesteś cudowna, doskonale pamiętam, że czytałaś wszystko co pisałam od samiutkiego początku. Dlatego chciałabym Ci bardzo, ale to bardzo podziękować <3
      Pozdrawiam i z pewnością wpadnę xx

      Usuń
  12. Super, ciesze się ze tak im się dobrze uklada ,ale kurcze ten Jamie :/
    I jeszcze Zayn ;/
    Niech już wszystko się ulozy xd
    Haha twoj chlopak to malpka xd , pozdrawiam twojego chlopaka :*
    Zycze weny , udanych wakacji i do nastepnego :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Tak bardzo się ciesze że powróciłaś, wchodziłam na twojego bloga co jakiś czas w nadziei że w końcu coś dodasz i się doczekałam ;)
    Bardzo podoba mi się twój blog i sposób pisanie jest taki nie wiem jak to ująć... dojrzały? chyba tak to mogę nazwać. Naprawdę jestem taka szcześliwa mogąc cie znowu czytać.
    Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. świetny blog, podoba mi się baaardzo ;)) czemu przerwałaś w takim momencie? teraz będę się niecierpliwić co będzie dalej... nieładnie xdd

    + bardzo przepraszam za spam, ale chciałabym jakoś rozsławić moje blogi :) byłabym bardzo wdzięczna, gdybyś wyraziła swoją opinię. Jeśli nie, to przepraszam :)
    http://wanna-be-just-like-you.blogspot.com/
    http://falszywa-milosc-jb.blogspot.com/
    http://dogs-and-one-direction.blogspot.com/

    ++ życzę weny i miłego dnia ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. wooow czekamy na next :*

    OdpowiedzUsuń